Do zdarzenia doszło we wtorek 1 lutego ok. godziny 12 (według czasu polskiego - ok. godziny 19) przy głównym wejściu do szkoły średniej South Education Center w Richfield w stanie Minnesota. Mieszkańcy zeznali, że słyszeli strzały z broni palnej. Okazało się, że ranni są uczniowie. Zostali przewiezieni do szpitala w Minneapolis. Jeden z nich - Jamari Rice - nie żyje, a drugi jest natomiast w stanie krytycznym.
Jak przekazał lokalnym mediom nauczyciel Kris Pulford, to był dopiero drugi dzień Rice'a w szkole. - Był bardzo pozytywnym dzieckiem - powiedział. - Stał w obronie swoich kumpli i kochał grę w piłkę nożną - dodał.
"Obecnie jestem informowany o sytuacji w Richfield. Nasz Departament Bezpieczeństwa Publicznego jest w kontakcie z lokalnymi organami ścigania i ściśle monitorujemy sytuację" - zareagował na Twitterze gubernator Minnesoty Tim Walz.
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Osoby podejrzane o otworzenie ognia uciekły z miejsca zdarzenia zaraz po oddaniu strzałów. W działania zostali zaangażowani agenci FBI i ATF (Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych). Jak podaje komendant policji w Richfield Jay Henthorne, funkcjonariuszom niedługo później udało się aresztować dwóch podejrzanych. Po przeszukaniu znaleźli pistolet, który poddany został ekspertyzom. - Funkcjonariusze nie szukają żadnych dodatkowych podejrzanych, ale nadal szukają dowodów - powiedział Henthorne. Motywy sprawców nie są znane.