Według informacji przekazanych przez Biały Dom amerykański prezydent podczas rozmowy "potwierdził gotowość Stanów Zjednoczonych, wraz z sojusznikami i partnerami, do stanowczej odpowiedzi, jeśli Rosja zaatakowałaby Ukrainę". Podkreślił przy tym "zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy". Joe Biden zadeklarował, że Waszyngton bada możliwości wsparcia makroekonomicznego, by pomóc ukraińskiej gospodarce w obliczu presji wynikającej z rozbudowy sił wojskowych Rosji przy granicy z Ukrainą.
"Rozmawiałem z prezydentem Zełenskim, aby omówić nasze skoordynowane wysiłki dyplomatyczne i potwierdzić nasze poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Zareagujemy zdecydowanie - wraz z naszymi sojusznikami i partnerami - jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę" - napisał Joe Biden.
Wcześniej strona ukraińska poinformowała, że to była "długa rozmowa" i dotyczyła wspólnych działań w odpowiedzi na agresywną politykę Rosji. "Omówiliśmy ostatnie wysiłki dyplomatyczne na rzecz deeskalacji i uzgodniliśmy wspólne przyszłe działania. Podziękowałem prezydentowi Joe Bidenowi za otrzymaną pomoc wojskową. Mówiliśmy także o możliwości finansowego wsparcia Ukrainy" - poinformował na Twitterze Wołodymyr Zełenski.
Amerykańskie media piszą też o nieoficjalnych informacjach na temat przebiegu rozmowy. Dziennikarz CNN Alexander Marquardt, powołując się na słowa jednego z wysokich rangą urzędników, napisał, że Biden miał powiedzieć Załenskiemu, iż "rosyjska inwazja jest niemal praktycznie pewna, gdy tylko ziemia zamarznie". Według ustaleń dziennikarza Biden miał także stwierdzić, że "zagrożony jest również Kijów".
Również Christopher Miller, dziennikarz portalu Buzz Feed, podał, że jego źródła w biurze prezydenta Ukrainy potwierdzają podobny przebieg rozmowy. Jak jednak podkreślił, "Zełenski nie zgodził się jednak z oceną USA".
Do słów dziennikarzy odniosła się rzeczniczka Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu, Emily Horne. "To nie jest prawda" - napisała, dodając, że Biden stwierdził jedynie, że zdaniem USA jest "wyraźna możliwość", że do ataku na Ukrainę dojdzie w lutym. Dodała też, że "już wcześniej mówił o tym publicznie", a Biały Dom przestrzega przed takim scenariuszem od dłuższego czasu.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
W piątek z Władimirem Putinem będzie rozmawiał telefonicznie prezydent Francji Emmanuel Macron. We wtorek francuski przywódca stwierdził, że Europa nie powinna rezygnować z dialogu z Moskwą. Jednocześnie zapewnił, że ewentualna rosyjska agresja na Ukrainę spotka się z reakcją ze strony Francji.
Rozmowa telefoniczna prezydentów Francji i Rosji odbędzie się przed południem. Emmanuel Macron i Władimir Putin mają dyskutować o ograniczeniu eskalacji napięć na granicy Rosji i Ukrainy oraz o dalszych negocjacjach w formacie normandzkiej czwórki - czyli Francji, Niemiec, Ukrainy i Rosji. Francuzi, którzy w styczniu przejęli półroczne przewodnictwo na czele rady Unii Europejskiej, liczą też na włączenie Unii Europejskiej do rozmów w sprawie Ukrainy.
W środę dyplomaci normandzkiej czwórki spotkali się w Paryżu, aby rozmawiać o politycznym rozwiązaniu kryzysu. "Rosjanie nie poszli na najmniejsze ustępstwo" - poinformowały po spotkaniu źródła w Pałacu Elizejskim, cytowane przez Le Figaro. "Moskwa wolałaby raczej eskalację" - napisał konserwatywny dziennik. Francuscy dyplomaci stwierdzili, że Rosjanie nie chcą łagodzić sporu, ale są też gotowi kontynuować rozmowy dyplomatyczne z Zachodem.
Rosja od jesieni gromadzi wojska w pobliżu ukraińskiej granicy. Zgromadziła już ponad 100 tysięcy żołnierzy. Jednocześnie przerzuca siły na Białoruś, gdzie w lutym mają się rozpocząć rosyjsko-białoruskie manewry. Moskwa dementuje informacje, jakoby miała zaatakować Ukrainę.