Napięcie pomiędzy NATO a Rosją do tej pory ograniczało się główne do Europy Środkowo-Wschodniej, ale to już niedługo się zmieni. Na wodach okalających Europę zaczyna się wzmożony ruch okrętów obu stron. Rosja właśnie zadeklarowała ćwiczenia, a NATO swoje zaczyna.
Niezależnie od ćwiczeń obie strony już od początku miesiąca przesuwają pojedyncze okręty, albo niewielkie zespoły w sposób odstający od tego, co jest rutyną.
Najwięcej uwagi przyciągnęły dwa zespoły rosyjskich okrętów desantowych. Oba składają się z trzech jednostek. Pierwszy wypłynął na przełomie roku z bazy na Dalekiej Północy i w połowie stycznia zjawił się na Bałtyku. W tym samym czasie w morze wyszedł analogiczny zespół bazujący w Obwodzie Kaliningradzkim. Następnie oba obrały podobny kurs i oddzielnie, ale w niewielkim odstępie, ruszyły w kierunku Morza Śródziemnego. Ich ruchy wywołały mocny niepokój zwłaszcza w Szwecji, o czym pisaliśmy wcześniej.
Ze zdjęć obu zespołów wykonanych podczas ich przejścia w pobliżu Danii wynika, że okręty są wyraźnie obciążone. Ponieważ to jednostki desantowe, być może transportują wyposażenie brygad piechoty morskiej Floty Północnej i Floty Bałtyckiej. Port docelowy okrętów nie jest znany, ale można z dużym prawdopodobieństwem wskazać Sewastopol na okupowanym Krymie. Według służb ukraińskich, jeśli Rosja zdecyduje się zaatakować Ukrainę, to nie są wykluczone desanty morskie choćby w rejonie Odessy, głównego ukraińskiego portu, czy na Morzu Azowskim.
Jak na razie oficjalnie okręty desantowe zmierzają na Morze Śródziemne, gdzie wezmą udział w ćwiczeniach razem z zespołem jednostek Floty Pacyfiku. Te są obecnie na zatoce Omańskiej, gdzie trenowały wspólnie z flotami Iranu oraz Chin. To krążownik, niszczyciel i okręt zaopatrzeniowy.
Nagranie wykonane podczas ćwiczeń
Niezależnie od tych ruchów, Rosjanie zapowiedzieli też na początek lutego jakiegoś rodzaju ćwiczenia floty w pobliżu Irlandii. Na wodach międzynarodowych, ale w irlandzkiej strefie wyłączności ekonomicznej. Nie wiadomo nic konkretnego, poza tym, że rosyjskie rakiety mają zostać odpalone i/lub spaść około 240 kilometrów od wybrzeża Irlandii. Zgłosili odpowiednie ostrzeżenie dla statków i samolotów.
Być może ćwiczenia u wybrzeży Irlandii będą jednym z pierwszych wydarzeń w ramach szeroko zakrojonych planów treningu floty Rosji, które zapowiedziano w minionym tygodniu. Na przestrzeni kilku nadchodzących miesięcy ćwiczyć ma 140 okrętów i 60 samolotów, obsługiwanych przez około 10 tysięcy ludzi. Mają zostać zaangażowane wszystkie rosyjskie floty. Od północnej, przez bałtycką, czarnomorską, kaspijską po pacyficzną.
W poniedziałek rosyjska flota poinformowała, że z bazy w Bałtyjsku wyszły na "długi rejs" dwie korwety typu Stierieguszczij. Nie sprecyzowano, gdzie się udadzą i na jak długo. Mają odbyć różnego rodzaju szkolenia i treningi w ramach większych ćwiczeń floty zapowiedzianych na najbliższe miesiące. W przeszłości korwety Floty Bałtyckiej, pomimo skromnych rozmiarów, wykonywały długie rejsy trwające kilka miesięcy, w ramach których docierały nawet na Ocean Indyjski.
Z powodu napięcia w Europie nadzwyczajne ruchy okrętów odbywają się też po stronie NATO. W związku z napięciami Holandia wysłała w połowie stycznia na Bałtyk duży okręt desantowy HNLMS Rotterdam. Ma on być sygnałem gotowości udzielenia wsparcia dla bałtyckich państw NATO. Podobny ruch zapowiedziała Dania, która pod koniec stycznia ma wysłać na nieplanowany bałtycki patrol jedną ze swoich fregat. Po drugiej stronie kontynentu podobną decyzję podjęła Hiszpania. Na Morze Czarne ruszyła fregata rakietowa Blas de Lezo i niszczyciel min Sella. Mają dotrzeć do celu na przełomie stycznia i lutego.
Jednocześnie na wschodnim Morzu Śródziemnym rozpoczęły się w poniedziałek ćwiczenia morskie NATO o kryptonimie Neptune Spear 2022. Bierze w nich udział duży zespół zachodnich okrętów, którego filarem jest amerykański lotniskowiec atomowy USS Harry S. Truman wraz z eskortą. Już w grudniu miał popłynąć na Bliski Wschód, ale został zatrzymany ze względu na sytuację w Europie. Ćwiczenia mają potrwać 12 dni, a w ich trakcie wszystkie uczestniczące w nich jednostki mają być formalnie pod dowództwem NATO. Po zakończeniu Neptune Spear amerykański lotniskowiec ma pozostać na Morzu Śródziemnym. Dołączą do niego lotniskowiec francuski Charles de Gaulle oraz włoski Cavour. Na początku lutego te trzy okręty wraz ze swoją eskortą mają sformować duży zespół, bardzo rzadko widywany na Morzu Śródziemnym, po czym prowadzić wspólne ćwiczenia. Wszystkie te jednostki, dysponujące niemal 200 samolotami i śmigłowcami, pozostaną w regionie do co najmniej połowy lutego.
Jednocześnie na północy niedługo zaczną się przygotowania do największych ćwiczeń NATO zaplanowanych na ten roku. W marcu i kwietniu w Norwegii odbędą się manewry Cold Response 2022, w których ma wziąć około 35 tysięcy żołnierzy z 22 państw sojuszu. W ich ramach na Morzu Norweskim ma działać silny zespół okrętów składający się między innymi z amerykańskiego lotniskowca USS Harry S. Truman oraz brytyjskiego HMS Prince of Wales. Siły NATO będą ćwiczyć reakcję na kryzys, wzmocnienie sił w Norwegii i odparcie ataku.
W ogólnym rozrachunku rosyjskie okręty krążące wokół Europy nie są wielkim zagrożeniem dla państw NATO. Jest ich niewiele i nie są najnowocześniejsze. Nie mają też wsparcia ze strony lotnictwa bazującego na lądzie. Połączone siły flot NATO zdecydowanie nad nimi górują, nie wspominając o sojuszniczym lotnictwie lądowym. Rosyjskie okręty na Morzu Śródziemnym można interpretować jedynie jako próbę pokazu siły.
Znacznie poważniejszym zagrożeniem rosyjskie okręty mogą być dla Ukrainy. Ukraińska flota nigdy nie była silna. Przed 2014 roku była zlepkiem źle utrzymanych okrętów, stanowiących część radzieckiej Floty Morza Czarnego. Po utracie Krymu i głównej bazy w Sewastopolu ukraińska flota została zredukowana do wymiaru symbolicznego. Obecnie trwa próba jej odbudowy. Jeśli chodzi o okręty, to w USA zostało zakupione 16 niewielkich okrętów patrolowych. Sześć pierwszych zostanie otrzymanych w darze, za pozostałe Ukraina ma zapłacić. W przyszłości Ukraińcy mają dostać od Wielkiej Brytanii dwa trałowce, kiedy zostaną wycofane ze służby w Royal Navy. Zamówiono też dwie nowe tureckie korwety. Ukraińska flota dostała też uzbrojone tureckie bezzałogowce Bayraktar oraz opracowane w kraju lądowe wyrzutnie rakiet przeciwokrętowych Neptun.
W obliczu obecnego kryzysu Ukraińcy nie mają jednak za wiele do przeciwstawienia rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej, która jest znacznie silniejsza i została w ostatnich latach wydatnie zasilona między innymi nowymi fregatami oraz okrętami podwodnymi.