Joe Biden spędził weekend w ośrodku Camp David, gdzie w sobotę spotkał się z doradcami do spraw bezpieczeństwa narodowego. W naradzie wzięli udział wirtualnie sekretarz obrony Lloyd Austin i szef połączonych sztabów generał Mike Milley. Przedstawiciele Pentagonu zaprezentowali prezydentowi USA plany rozlokowania na wschodniej flance NATO od 1 do 5 tysięcy żołnierzy, a w przypadku pogorszenia sytuacji nawet dziesięciokrotnie więcej.
"New York Times" zauważa, że akceptacja tego rodzaju planów oznaczałaby zwrot w strategii prezydenta Bidena, który do tej pory starał się unikać posunięć mogących sprowokować rosyjską inwazję na Ukrainę. Podczas ubiegłotygodniowej konferencji prasowej prezydent USA ostrzegał Moskwę, że w przypadku ataku na Ukrainę USA wyślą dodatkowe wojska do Polski i do Rumunii. Jeśli prezydent USA podejmie decyzję o rozlokowaniu dodatkowych oddziałów na wschodniej flance NATO, to część z nich przybędzie ze Stanów Zjednoczonych, a reszta zostanie przesunięta z innych krajów europejskich.
Rosja zgromadziła przy granicy z Ukrainą tysiące żołnierzy i żąda od NATO zobowiązania, że Sojusz nie będzie rozszerzał wpływów dalej na wschód. NATO ostrzega przed możliwością rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W niedzielę Departament Stanu USA nakazał powrót z Ukrainy rodzinom swoich dyplomatów. Ogłoszono też możliwość dobrowolnego powrotu części pracowników ambasady w Kijowie.