Wielka Brytania publikuje ustalenia wywiadu: Rosja chce zainstalować w Kijowie marionetkowego lidera

Brytyjczycy twierdzą, że mają informacje o planowaniu przez Rosję obalenia legalnych władz Ukrainy i zainstalowania u władzy polityków lojalnych wobec Kremla. W komunikacie nie podano wielu szczegółów, padły jednak nazwiska. Wymieniony w nim ukraiński polityk odciął się i wykpił zarzuty.

Brytyjczycy twierdzą, że Kreml chce "zainstalować w Kijowie marionetkowego lidera", zależnego od Moskwy. Takie ostrzeżenie wydało MSZ w Londynie.

Komunikaty takie jak ten rozesłany do mediów przez brytyjskie MSZ, to w świecie wywiadu i dyplomacji rzadkość. "Mamy informacje, wskazujące, że rosyjski rząd chce zainstalować w Kijowie prorosyjskiego przywódcę" - czytamy w oświadczeniu.

Ukraińscy politycy w kontakcie z Kremlem

Brytyjczycy zdecydowali się uchylić rąbka tajemnicy i ujawnić część swoich danych wywiadowczych. Wskazali nawet na to, kim miałby być faworyt Kremla: to Jewhenij Murajew, ekonomista i były poseł.

MSZ opublikował też listę czterech kolejnych nazwisk, ludzi, którzy - jak przekonuje Londyn - mają być w kontakcie z rosyjskim wywiadem. To między innymi Mykoła Azarow - niegdysiejszy premier i Serhij Arbuzow, były wicepremier i szef Narodowego Banku Ukrainy. Wszyscy czterej mieszkają obecnie w Rosji. "Te informacje rzucają nowe światło na skalę rosyjskich działań zmierzających do osłabienia Ukrainy" - czytamy w komunikacie brytyjskiej dyplomacji.

Oświadczenie nie zawiera szczegółów na temat źródeł tych informacji. Jewhenij Murajew powiedział dziennikowi Daily Telegraph, że te doniesienia to nonsens. - Jestem ukraińskim patriotą - zadeklarował. Powiedział też brytyjskim mediom, że MSZ musi być "zdezorientowany". - To nie byłoby zbyt logiczne. Mam zakaz wjazdu do Rosji. Skonfiskowano tam pieniądze firmy mojego ojca - stwierdził.

"Może istnieć jakiś plan, ale to są bzdury"

"The Guardian" cytuje krytyczną opinię na temat brytyjskich doniesień. Wasyl Filipczuk, były rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Kijowie, obecnie szef think-tanku International Centre for Policy Studies, nazwał je "niedorzecznymi".

Jego zdaniem nawet sfałszowane wybory nie mogłyby zainstalować u władzy prorosyjskich polityków, a próba zrobienia tego siłą oznaczałaby "długą i krwawą walkę".

- Ten scenariusz mógłby zadziałać tylko pod warunkiem inwazji na pełną skalę i zajęcia Kijowa. Miasto zostałoby zmasakrowane, milion ludzi by stamtąd uciekł. Mamy w stolicy 100 tys. uzbrojonych ludzi, którzy będą walczyć. Może istnieć jakiś plan, ale to są bzdury - powiedział.

Więcej o: