Prezydent USA Joe Biden powiedział w środę (19 stycznia) podczas konferencji prasowej, że spodziewa się rosyjskiego ataku na Ukrainę. Amerykański przywódca ostrzegł prezydenta Władimira Putina, że Rosja "zapłaci wysoką cenę", jeśli zdecyduje się na inwazję. Biden zastrzegł jednak, że odpowiedź Zachodu będzie zależała od skali rosyjskiej agresji. Jego słowa skomentował w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
- Oświadczenia zawierające groźby pod adresem Rosji nie sprzyjają zmniejszeniu napięcia i mogą sprawić, że w gorących głowach władz Ukrainy pojawi się pomysł rozwiązania kwestii Donbasu siłą - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podczas briefingu prasowego dla mediów - podaje Moskwa 24. Pieskow dodał również, że wypowiedzi na ten temat pojawiają się tak często, że nie widzi sensu w dalszym ich komentowaniu.
- [Władimir Putin] nigdy nie widział sankcji takich jak te, które zapowiedziałem, że zostaną nałożone, jeśli podejmie kroki - ostrzegł w środę prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden. Zapowiedział, że jeśli Rosja dokona inwazji, to zostanie pociągnięta do odpowiedzialności.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
- Przekazałem Władimirowi Putinowi, że zamierzamy wzmocnić naszych sojuszników z NATO na wschodniej flance, jeśli faktycznie dokona on inwazji. Już wysłałem Ukraińcom zaawansowany sprzęt obronny o wartości ponad 600 milionów dolarów - powiedział prezydent USA Joe Biden.
Według Bidena Władimir Putin "stoi przed poważnym wyborem: albo deeskalacja, albo dyplomacja; konfrontacja lub konsekwencje". - Militarnie, porównując do Ukrainy, mają przytłaczająca przewagę, ale zapłacą wysoką cenę natychmiast, średnioterminowo i długoterminowo - zapowiedział prezydent USA.