Ukraina i kraje zachodnie coraz bardziej obawiają się ataku Rosji. Prezydent USA Joe Biden ostrzegł Władimira Putina, że będzie żałował, jeśli dokona inwazji. Zasugerował jednak, że odpowiedź Zachodu będzie zależała od skali rosyjskiej agresji.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Rosja coraz bardziej rozbudowuje swoje siły, zgromadzone przy granicy Ukrainy. Z danych ukraińskiego resortu obrony wynika, że znajduje się tam już 127 tys. żołnierzy. Według portalu Meduza rosyjscy żołnierze mają na Białorusi wziąć udział w manewrach. Dziennikarze portalu podkreślili, że rosyjskie jednostki zauważono około 40 kilometrów od ukraińskiej granicy.
Według agencji Interfax pierwsze oddziały rosyjskiej armii dotarły na Białoruś, gdzie wezmą udział w sprawdzianie gotowości bojowej wspólnych sił szybkiego reagowania Państwa Związkowego. W pierwszej kolejności na Białoruś wysłano żołnierzy ze Wschodniego Okręgu Wojskowego. Przerzut rosyjskich sił ma potrwać do 9 lutego. Od 10 do 20 lutego mają trwać wspólne rosyjsko - białoruskie manewry. Wcześniej portal analityczny Conflict Intelligence Team napisał, że rosyjskie wojska zauważono w obwodzie mohylewskim, około 40 kilometrów od granicy z Ukrainą. Analitycy portalu przypomnieli, że w tym rejonie nie ma poligonów, na których miałyby według zgłoszenia odbywać się ćwiczenia.
Rosyjskie siły skumulowane wokół Ukrainy widać na zdjęciach satelitarnych, które udostępniła firma Maxar Technologies. Zostały one wykonane w środę 19 stycznia w czterech miejscach niedaleko granicy. Jak podkreśla Reuters, podobne zdjęcia firma wykonała w październiku. Wówczas rosyjska baza była w połowie pusta.
Zapytany o koncentrację rosyjskich wojsk w pobliżu Ukrainy, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Moskwa działa w obronie własnego bezpieczeństwa. - Rosja przemieszcza własne wojska na własnym terytorium w obliczu wysoce nieprzyjaznych działań naszych przeciwników w NATO, Stanach Zjednoczonych i różnych krajach europejskich, którzy przeprowadzają wysoce jednoznaczne manewry w pobliżu naszych granic - stwierdził Pieskow. - To zmusza nas do podjęcia pewnych środków w celu zagwarantowania własnego bezpieczeństwa - dodał.