O historii 10-letniej dziewczynki poinformował amerykański "Newsweek". Ta niezwykła historia miała miejsce kilka dni temu w niewielkim miasteczku Uglegorsk, na zachodnim wybrzeżu wyspy Sachalin w Rosji. Gdy dziecko ruszyło w drogę powrotną ze szkoły, rozpętała się burza śnieżna.
Dziewczynka zakończyła lekcje o godz. 13:00 i ruszyła w drogę ze szkoły do domu. Niestety wskutek burzy śnieżnej nie udało jej się dotrzeć na miejsce. Zmartwiona matka rozpoczęła poszukiwania córki, ale jej próby okazały się bezskuteczne. Kobieta zdecydowała się zgłosić zaginięcie na policję.
Lokalne służby ruszyły na pomoc. Niestety śnieżyca i 11-stopniowy mróz mocno przeszkadzały w próbie odnalezienia dziecka. Wystarczy podkreślić, że nie tylko 10-latka, ale również kilka dorosłych osób zgubiło drogę tego dnia. Mimo to rosyjscy funkcjonariusze nie przerwali akcji. Poszukiwania zakończyły się sukcesem.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl.
Pomocna okazała się informacja od rodziców, którzy przekazali policjantom, że dziewczynka bardzo lubi zwierzęta. Świadkowie przekazali za to, iż widzieli dziecko, bawiące się z psem. Te poszlaki okazały się niezwykle istotne, bowiem dziewczynka została znaleziona nad ranem w psiej budzie, która znajdowała się na innej niż jej dom posesji. Z informacji podawanych przez rosyjski portal Sakhalin.info wynika, że 10-latka przestraszyła się burzy śnieżnej i znalazła schronienie właśnie pustej w budzie, w której schroniła się z bezdomnym psem.
Gdy ją znaleziono, była mocno przytulona do zwierzaka. Obecność psa okazała się kluczowa, bowiem gdyby nie jego ciepło, dziewczynka mogłaby nie przetrwać nocy. Dziecko było wyziębione i zostało odwiezione do szpitala. Lekarze zdiagnozowali niewielkie odmrożenia oraz stwierdzili, że nie ma zagrożenia dla zdrowia i 10-latka wkrótce mogła wrócić do domu. Rodzice odnalezionej córki w ramach wdzięczności chcieli zaadoptować psa. Niestety, czteronogi bohater gdzieś zniknął.