Do trzęsienia ziemi o magnitudzie 5,6 doszło w poniedziałek w zachodniej części Afganistanu. Jak poinformowało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne, epicentrum znajdowało się około 58 kilometrów na wschód od miasta Kala-je Nau oraz na głębokości 10 kilometrów.
Trzęsienie doprowadziło m.in. do zawalenia się dachów w wielu budynkach mieszkalnych w dystrykcie Qadis. Z relacji Agencji Reutera wynika, że uszkodzonych zostało łącznie ponad 700 domów. Ofiary śmiertelne to mieszkańcy uszkodzonych budynków - podaje z kolei agencja AP.
Zniszczenia miały być też odnotowane w dystrykcie Moqur.
Kryzys w Afganistanie trwa już od kilku lat, ale sytuacja znacznie pogorszyła się w sierpniu, gdy talibowie przejęli władzę. Kraj został odcięty od zagranicznej pomocy, dzięki której do tej pory mógł przetrwać. Ludzie stracili też większość oszczędności.
Szacuje się, że teraz natychmiastowej pomocy potrzebuje co najmniej 22 miliony Afgańczyków. ONZ twierdzi, że na wiosnę poniżej progu ubóstwa może znaleźć się nawet 96 procent mieszkańców kraju.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Większości Afgańczyków grozi śmierć - alarmował sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres. - Dzieci są sprzedawane, by wyżywić innych członków rodziny. Nieogrzewane szpitale pełne są niedożywionych dzieci. A ludzie palą swoje majątki, by móc się ogrzać - wyliczał.
ONZ ogłosiła zbiórkę na pomoc humanitarną dla Afganistanu. By dostarczyć najbardziej potrzebną pomoc trzeba będzie, zdaniem organizacji, zebrać aż 5 miliardów dolarów. Szef ONZ zaapelował równocześnie do krajów Zachodu, by odmroziły afgańskie pieniądze na zagranicznych kontach. Zostały one zablokowane wraz z dojściem talibów do władzy.