W sobotę doszło do erupcji częściowo podwodnego wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha'apai znajdującego się na niezamieszkałej wyspie na Oceanie Spokojnym. Wyspa jest położona 65 km na północ od stolicy Tonga - Nukualofa. Wybuch trwał co najmniej osiem minut.
W powietrze wyrzucony został gaz, popiół i dym. Erupcja była słyszana na Fidżi, ponad 800 km dalej, a nawet w oddalonej ponad 2000 km Nowej Zelandii. "Szerokość obłoku popiołu to aż 700 km. Fala uderzeniowa z erupcji Hunga Tonga-Hunga Ha'apai rozeszła się z prędkością 1000 km/h na odległość przynajmniej 2500 km od epicentrum" - poinformował Bartłomiej Krawczyk z bloga Wulkany Świata.
Skalę zjawiska doskonale pokazują zdjęcia satelitarne serwisów Windy i The Next California Earthquake.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
W Nukualofa zaobserwowana została fala tsunami, która mierzyła 1,2 metra przekazało Australijskie Biuro Meteorologii, na które powołuje się agencja Reutera. Wcześniejsze fale - niezwiązane z wybuchem wulkanu - miały po kilkadziesiąt centymetrów. Ewakuowano mieszkańców przybrzeżnych terenów. Służby Tonga apelują, by ludzie trzymali się z dala od terenów przybrzeżnych, nie wychodzili na plaże. Mają też zabezpieczyć zbiorniki na wodę deszczową.
Wyższe fale spodziewane są też w okolicy Samoa Amerykańskiego, dla którego wydano ostrzeżenia. Wahania poziomu morza i silne prądy oceaniczne mogą tam stanowić zagrożenie na plażach. Ostrzeżenia wydano także w Nowej Zelandii - podaje agencja Reutera.
Archipelag Tonga należy do tzw. pierścienia ognia, czyli otaczającej Ocean Spokojny strefy ciągłych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.