Po serii rozmów ze stroną rosyjską Biały Dom nie przesądza, czy Moskwa wybierze drogę dyplomatyczną, czy dokona dalszej inwazji na Ukrainie. Doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył, że Stany Zjednoczone są przygotowane na każdą ewentualność.
Jake Sullivan określił rozmowy z Rosjanami mianem bezpośrednich, prostolinijnych i użytecznych. Dodał jednak, że na razie nie określono, czy i kiedy odbędą się kolejne spotkania. - Teraz omówimy efekty rozmów z sojusznikami i partnerami i przeprowadzimy konsultacje, co robić dalej - mówił Sullivan. Doradca prezydenta USA dodał, że Rosja musi zdecydować, czy podążać drogą dyplomatyczną, czy narazić się na poważne konsekwencje agresywnych działań. - Jesteśmy gotowi na postęp przy stole negocjacyjnym w warunkach deeskalacji, ale jesteśmy też gotowi podjąć właściwe kroki, by obronić naszych sojuszników, wspierać partnerów i odpowiedzieć z mocą na jakąkolwiek agresję - powiedział Jake Sullivan.
Doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa narodowego powiedział, że USA są gotowe na dyskusję na temat dwustronnych ograniczeń manewrów wojskowych. Powtórzył jednak, że doniesienia o możliwości redukcji lub zmiany rozlokowania amerykańskich sił w Europie są nieprawdziwe.
W środę odbyło się spotkanie Stałej Rady Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Omawiano na nim sytuację wokół Ukrainy i eskalację napięcia przez Rosję.
Negocjacjami w ramach OBWE rozczarowana jest strona rosyjska.
Stały przedstawiciel Rosji przy OBWE Aleksandr Łukaszewicz oświadczył, że podczas spotkania w Wiedniu Moskwa przedstawiła swoje propozycje dotyczące bezpieczeństwa, ale - jak dodał - nie otrzymała "satysfakcjonującej" odpowiedzi.
- Staramy się przedstawić nasze różnice za pomocą dyplomacji. Jeśli to nam się nie uda, powinniśmy spróbować znaleźć sposoby, by zapewnić gwarancje [bezpieczeństwa] innymi środkami. Wiem, że chcą państwo mnie wciągnąć w dyskusję na gruncie wojskowym, ale nie jestem gotowy, by o tym mówić. Nie jestem generałem, jestem dyplomatą - powiedział rosyjski dyplomata.
Zupełnie inaczej przebieg Stałej Rady OBWE oceniają Stany Zjednoczone. Stały przedstawiciel USA przy OBWE Michael Carpenter ocenił aktualną sytuację jako kryzys europejskiego bezpieczeństwa.
- Słyszymy głośno wojenne bębny, a retoryka stała się dość przeraźliwa - mówił amerykański ambasador. Dyplomata docenił polską propozycję ożywienia dialogu o bezpieczeństwie w ramach OBWE. - Angażując się w ten dialog, musimy jasno określić, że nie będziemy rozważać sfer wpływów, ograniczenia prawa narodów do wyboru sojuszy, nie będziemy też rozważać uprzywilejowania wymogów bezpieczeństwa jednego państwa kosztem innego. Jest tylko jeden kraj w OBWE, który zaatakował swych dwóch sąsiadów i utrzymuje swe wojska na terytorium innych państw wbrew ich woli - i to jest Rosja - mówił Michael Carpenter.
Przyznał jednocześnie, że nie wiadomo czy Rosja naprawdę zaangażuje się w negocjacje. - Jeśli Rosjanie odejdą od tych rozmów, stanie się jasne, że nigdy nie traktowali dyplomacji poważnie - ocenił stały przedstawiciel USA przy OBWE.
Jak czytamy w depeszy Reutersa, według Białego Domu zagrożenie rosyjską inwazją na Ukrainę utrzymuje się na wysokim poziomie w związku z obecnością ok. 100 tys. żołnierzy przy granicy.