Rosja wysłała trzy tysiące żołnierzy na poligony w pobliżu granicy z Ukrainą

Rosyjskie ministerstwo obrony wysłało trzy tysiące żołnierzy wyposażonych w 300 jednostek sprzętu wojskowego na granicę z Ukrainą. Jak ustaliła agencja Interfax, resort zaplanował manewry na poligonach w obwodach woroneskim, biełgorodzkim, briańskim i smoleńskim.

Od kilku miesięcy część rosyjskich i zachodnich analityków ostrzega, że Moskwa przygotowuje się do wojny z Ukrainą. Kreml zaprzecza tym doniesieniom. Waszyngton i Bruksela zapowiedziały, że nałożą na Rosję surowe sankcje, jeśli Moskwa zaatakuje sąsiednie państwo.

Radio Swoboda napisało na swojej stronie internetowej, że według analityków Rosja może napaść na Ukrainę przed wiosennymi roztopami, żeby błoto nie utrudniało przerzutu ciężkiego sprzętu. Rozgłośnia podała, że według amerykańskiego wywiadu w pobliżu ukraińskiej granicy znajduje się około 100 tysięcy rosyjskich żołnierzy.

Więcej najnowszych informacji o sytuacji na granicy z Ukrainą przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

W ocenie część rosyjskich komentatorów niezależnych Moskwa eskaluje napięcie, aby w ten sposób wymusić na Stanach Zjednoczonych i pozostałych państwach NATO ustępstwa związane z tak zwanymi gwarancjami bezpieczeństwa.

Zobacz wideo Wspólna armia Unii Europejskiej? Gen. Bieniek: To nie ma najmniejszego sensu

Rosja chce, aby Sojusz Północnoatlantycki zrezygnował ze współpracy z państwami dawnego Związku Radzieckiego, a przede wszystkim wycofał się z programów integracyjnych otwartych dla Ukrainy i Gruzji. Waszyngton i Bruksela stoją na stanowisku, że Rosja nie ma prawa do wysuwania takich żądań.

Ambasador USA przy NATO: Nie będzie negocjacji ws. polityki otwartych drzwi

Ambasador USA przy NATO Julianne Smith podkreśliła, że Sojusz Północnoatlantycki podtrzymuje przywiązanie do polityki otwartych drzwi i w tej sprawie nie będzie negocjacji. To odpowiedź na żądania Rosji, że Sojusz nie będzie rozszerzał się na wschód.

Na konferencji przed środowym spotkaniem Rady NATO-Rosja w Brukseli amerykańska ambasador podkreśliła, że w tej sprawie jest jednomyślne stanowisko wszystkich 30 krajów członkowskich. - Jest jasne, że żaden z sojuszników nie zamierza ustąpić ani negocjować w sprawie polityki otwartych drzwi - dodała ambasador USA.

Julianne Smith zagroziła też, że jeśli Rosja ponownie zaatakuje Ukrainę, odpowiedź NATO będzie stanowcza, a cena, którą zapłaci Moskwa, będzie wysoka. Podkreśliła, że Stany Zjednoczone - podobnie jak pozostałe kraje Sojuszu - oczekują od Rosji wycofania wojsk z Ukrainy i wypełnienia wszystkich postanowień porozumień mińskich o zawieszeniu broni.

Przedstawiciel Rosji o negocjacjach w Genewie: Bez owijania w bawełnę

Przewodniczący rosyjskiej delegacji Siergiej Riabkow oświadczył z kolei, że nie udało się zbliżyć stanowisk w kwestii nierozszerzania NATO na Wschód. Wiceszef rosyjskiego MSZ podkreślił, że temat ten jest priorytetowy dla Rosji i pozostałe kwestie są z nim ściśle związane. Riabkow powiedział, że negocjacje w Genewie były "skomplikowane", a jednocześnie "konkretne, bez owijania w bawełnę".

Na konferencji prasowej w Genewie Riabkow poinformował, że Moskwa nie stawia żadnych ograniczeń czasowych w prowadzeniu negocjacji, ale liczy, iż zostaną one zakończone jak najszybciej. Przewodniczący rosyjskiej delegacji powtórzył, że Rosja nie stanowi zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych i państw NATO.

Zapewnił na konferencji prasowej po spotkaniu, że możliwość eskalacji napięcia na granicy rosyjsko-ukraińskiej jest wykluczona. Podkreślił również, że kwestia nierozszerzania NATO jest dla Rosji "absolutnym imperatywem". Według Siergieja Riabkowa nie oznacza to jednak wcale stawiania Stanom Zjednoczonym i Paktowi Północnoatlantyckiemu ultimatum. Według rosyjskiego dyplomaty, propozycje dotyczące bezpieczeństwa zostały przez stronę amerykańską przyjęte z powagą.

Więcej o: