Ojciec w desperacji oddał dziecko żołnierzom. Znalazło się po pięciu miesiącach u taksówkarza

Gdy w sierpniu ubiegłego roku talibowie błyskawicznie przejęli kontrolę nad Afganistanem, tłumy ruszyły na lotnisko w Kabulu z nadzieją na ucieczkę. Dla większości nie było jednak miejsc w samolotach. W desperacji niektórzy podawali swoje dzieci zagranicznym żołnierzom po drugiej stronie płotu. Mały Sohail Ahmadi dopiero teraz został ponownie połączony ze swoją rodziną.
Zobacz wideo "Jak można w niebezpieczną podróż zabrać małe dziecko?" [Q&A Gazeta.pl]

Sohail Ahmadi miał zaledwie dwa miesiące, gdy w sierpniu 2021 roku talibowie zajęli Kabul i przejęli kontrolę nad Afganistanem. Jego rodzice - podobnie jak tysiące innych ludzi w stolicy - udali się na lotnisko licząc, że uda im się wydostać z kraju. 

Ojciec chłopca, Mirza Ali Ahmadi, pracował jako ochroniarz w ambasadzie USA w Kabulu. Dlatego razem z synem i żoną Surayą obawiali się o swoje bezpieczeństwo i chcieli wyjechać. Dotarli w okolice lotniska. Na miejscu panował chaos, tłum starał się dostać przez bramę na teren portu lotniczego. Rodzice bali się, że dziecku może coś się stać. Dlatego, w akcie desperacji, Mirza Ali Ahmadi podał niemowlę żołnierzom - jak sądził, amerykańskim - którzy stali na murze. 

Jak relacjonuje CNN, mężczyzna był przekonany, że razem z żoną i czwórką dzieci szybko pokonają ostatnie metry do bramy i po drugiej stronie odnajdą syna.

 

Jednak wtedy talibowie odepchnęli ludzi od płotu i rodzina dostała się na lotnisko dopiero pół godziny później. Wtedy syna nie było już w okolicy. Po poszukiwaniach zapewniono ich, że chłopiec najpewniej został już zabrany na pokład samolotu i spotkają się po wylądowaniu w USA. Na miejscu okazało się, że Sohail wcale nie był w innym samolocie. Rodzice miesiącami nie wiedzieli, co stało się z ich synem.

Walka o dziecko

Losy dziecka wyjaśniły się dopiero po czasie. Okazało się, że znalazł go taksówkarz, 29-letni Hamid Safi. Twierdził, że chłopiec leżał sam i płakał gdzieś na lotnisku, a gdy nie udało mu się znaleźć jego rodziców, zabrał go do domu do swojej rodziny.

Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl 

Gdy jesienią historię rozdzielonej rodziny opisał Reuters, sąsiedzi Safiego rozpoznali dziecko i dzięki temu rodzina Ahmadich dowiedziała się o jego losach. Ojciec poprosił o pomoc krewnych, którzy zostali w kraju. Udali się oni do Kabulu z prezentami dla Safiego. Jednak mężczyzna odmówił oddania go i powiedział, że chce zostać z rodziną ewakuowany do USA.

Rodzina bezskutecznie ubiegała się o pomoc organizacji pozarządowych. W końcu, gdy skończyły się inne możliwości, ojciec powiadomił policję talibów o porwaniu dziecka. Safi zaprzeczył temu i powiedział, że nie porwał, lecz opiekuje się niemowlęciem. W końcu, za pośrednictwem policji, obie strony podpisały porozumienie. Safi zgodził się oddać dziecko, a rodzina chłopca zapłaciła mu 100 tys. afgani (około 3,8 tys. zł) za wydatki poniesione na opiekę nad nim przez pięć miesięcy.

W końcu Sohail Ahmadi trafił pod opiekę dziadków. Jak relacjonuje CNN, obie rodziny płakały podczas przekazania chłopca. Teraz pracują nad tym, by chłopiec mógł wreszcie dołączyć do rodziców, którzy zamieszkali w Stanach Zjednoczonych. 

Więcej o: