Jak informuje Horska Zachranna Slużba, ciała znaleziono pod południową ścianą Małego Gerlachu. Obecnie zwłoki Polaków są transportowane do Starego Smokowca.
Jak czytamy w komunikacie, ciała polskich taterników zostały odnalezione w niedzielę 9 stycznia w godzinach popołudniowych. "Ratownicy prowadzili intensywne poszukiwania w sobotę i w niedzielę przy użyciu wszelkich dostępnych środków. Wykorzystano przyrządy do lokalizacji telefonów komórkowych, prowadzono poszukiwania lotnicze z pomocą śmigłowców oraz drona. Szlaki przeszukiwali też pieszo ratownicy HZS. W poszukiwaniach pomagali polscy ratownicy górscy z TOPR, którzy używali urządzeń do lokalizowania sygnału komórkowego w terenie, ponieważ telefony komórkowe zaginionych były nadal aktywne" - czytamy w oświadczeniu słowackich ratowników.
Ratownicy dzięki zgłoszeniu wiedzieli, że polski przewodnik górski (po kursie UIMLA) wybrał się na Gerlach z dwoma klientami, którzy zamierzali wejść na najwyższy szczyt Tatr. Ratownicy skoncentrowali więc poszukiwania na dwóch lokalizacjach - Dolinie Batyżowieckiej i Wielickiej Próbie. Jak dodali w rozmowie z portalem Onet.pl, ciała zostały wypatrzone ze śmigłowca. W poniedziałek być może odbędzie się sekcja zwłok.
"W godzinach obiadowych ratownicy znaleźli trzy ciała pod południową ścianą Tarczy Gerlacha, niestety bez oznak życia. Obecnie trwają pilne akcje ratunkowe, po których nastąpi transport zwłok do miejscowości Stary Smokowiec" - czytamy dalej. Horska Zachranna Slużba dodała, że kurs UIMLA nie daje kwalifikacji do towarzyszenia klientom w terenie wspinaczkowym. Przyczyny wypadku będą poddane dalszemu dochodzeniu.
Polacy wybrali się na Gerlach w piątek 7 stycznia. Wyruszyli o godzinie 7 rano ze schroniska "Dom Śląski" w kierunku Batyżowieckiego Stawu. Dalej mieli iść przez tzw. Batyżowiecką Próbę, jednak nie wrócili. Ratowników poinformował zaniepokojony znajomy, który wcześniej odłączył się od grupy.