Od kilku dni przez największe kazachskie miasta przechodzą gwałtowne protesty w związku m.in. z podwyżką cen gazu. Demonstranci domagają się dymisji władz. W stolicy kraju siły bezpieczeństwa brutalnie rozprawiły się z protestującymi. W starciu z policją zginęło 26 uczestników protestów, a do aresztów trafiło ponad 3800 demonstrantów.
Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew stwierdził w piątek wieczorem na Twitterze, że 2 stycznia "poinstruował rząd, aby szybko zareagował na obawy protestujących w zachodnim Kazachstanie i wdrożył pakiet środków regulujących ceny gazu skroplonego.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
"Niestety protesty w kilku regionach Kazachstanu i Ałmaty doprowadziły do eskalacji przemocy. Dlatego zdecydowałem się zdymisjonować rząd i nałożyć godzinę policyjną w całym kraju" - dodał.
Jak ocenił kazachski prezydent, "pomimo tych wszystkich wysiłków protesty doprowadziły do dalszej eskalacji przemocy w całym kraju, wywołując zamieszki i ataki na budynki rządowe, urzędy administracyjne i bazy wojskowe, zajęcie lotniska w Ałmaty, lokalnych i zagranicznych samolotów".
"Analiza sytuacji wykazała, że Kazachstan stoi w obliczu zbrojnego aktu agresji dobrze przygotowanego i koordynowanego przez sprawców i grupy terrorystyczne przeszkolone poza granicami kraju. Nakazałem rozpocząć operację antyterrorystyczną, aby wyeliminować zagrożenie bezpieczeństwa narodowego oraz chronić życie i mienie obywateli Kazachstanu" - czytamy we wpisach Kasyma-Żomarta Tokajewa na Twitterze.
"Policja prowadzi szeroko zakrojoną i dobrze skoordynowaną pracę. Gwardia Narodowa i Siły Zbrojne przywracają ład i porządek zgodnie z Konstytucją. Nakazałem organom ścigania utworzyć grupę śledczą w celu ujawnienia przyczyn sytuacji, która doprowadziła do zbrojnego aktu agresji i postawienia przed sądem tych, którzy złamali prawo" - dodał polityk. Służby prasowe prezydenta poinformowały natomiast, że rozpoczęto śledztwo przeciw byłemu premierowi, szefowi Służby Bezpieczeństwa Karimowi Maksimowowi i niektórym członkom jego rządu. Zarzucono im zdradę stanu. Byłego premiera osadzono w areszcie.
Jak przekazał Tokajew, w Kazachstanie "rozmieszczone zostały oddziały pokojowe składające się z wielonarodowych sił państw członkowskich OUBZ, które pozostaną przez krótki czas, aż do ustabilizowania sytuacji w Kazachstanie".
Mowa o Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, którego członkami są Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Rosja i Tadżykistan. Od czwartku w Kazachstanie przebywa kontyngent rosyjskich żołnierzy.
"Kazachstan będzie nadal zapewniał bezpieczeństwo i ochronę zagranicznych placówek dyplomatycznych oraz personelu i mienia zagranicznych firm i inwestorów" - zapowiedział kazachski przywódca.
Jak podało w piątek BBC, "największe miasto Kazachstanu, Ałmaty, wygląda jak z filmu o apokalipsie". Według reportera brytyjskiej telewizji w mieście unosi się zapach spalonych pojazdów, a wielu mieszkańców wczesnym rankiem bało się wyjść z domów.
"Wojsko i policja blokują kluczowe miejsca w mieście, które było centralnym punktem ogólnokrajowych protestów przeciwko rządowi. Gdy zbliżaliśmy się do żołnierzy na głównym placu, krzyczeli na nas i oddawali ostrzegawcze strzały w powietrze, ostrzegając nas, abyśmy się nie zbliżali" - relacjonuje reporter BBC. Dziennikarz informuje także o splądrowanych sklepach i bankach.
- NATO jest zaniepokojone sytuacją w Kazachstanie - oświadczył w piątek sekretarz generalny Sojuszu. Jens Stoltenberg złożył taką deklarację po zakończeniu wirtualnej narady ministrów spraw zagranicznych NATO, poświęconej napięciu między Rosją a Ukrainą.
Szef NATO Jens Stoltenberg wezwał do uspokojenia sytuacji i poszanowania praw obywateli. - Jest ważne, by zakończyć przemoc i by szanować prawa człowieka, w tym prawo do pokojowego demonstrowania oraz wolność wypowiedzi - dodał.
Wiceszef polskiej dyplomacji Marcin Przydacz powiedział w TVP Info, że naszym rodakom w Kazachstanie pomagają placówki dyplomatyczne. Polaków w tym kraju jest ponad stu, a oprócz tego tysiące mieszkańców pochodzenia polskiego.
W zamieszkach, które wybuchły 2 stycznia po podwyżce cen paliw, w starciach protestujących z policją zginęło w całym kraju co najmniej kilkadziesiąt osób, ponad 1000 zostało rannych. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Kazachstanu donosi o ponad 4 tysiącach aresztowanych uczestnikach zajść. Według władz wśród zatrzymanych są cudzoziemcy.