Sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinken ocenił, że rozwiązanie sporu z Rosją w sprawie Ukrainy jest możliwe na drodze dyplomatycznej w czasie przyszłotygodniowych rozmów. Zaznaczył, że zależy to od Moskwy.
- Jesteśmy gotowi do zdecydowanej reakcji na dalszą rosyjską agresję. Jednak dyplomatyczne rozwiązanie jest nadal możliwe i preferowane, jeśli wybierze je Rosja - powiedział dziennikarzom Blinken, nie zdradzając jednak szczegółów.
Administracja Joe Bidena ma rozważać zaproponowanie dyskusji ws. ograniczenia amerykańskiego i rosyjskiego rozmieszczenia wojsk i ćwiczeń wojskowych w Europie Wschodniej - wynika z ustaleń NBC News.
Stacja powołuje się na rozmowy z dwoma pracownikami administracji Bidena oraz byłymi oficerami służby bezpieczeństwa. Z ich relacji wynika, że strona amerykańska przygotowuje się do rozmów z Rosjanami, ale nadal nie ma pewności czy Kreml podchodzi do nich poważnie.
W rozmowie na linii USA-Rosja zakładano poruszenie takich wątków jak: zakres ćwiczeń prowadzonych przez oba mocarstwa, liczby amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce i w krajach bałtyckich, wcześniejszego powiadamiania o ruchach wojska i rosyjskich pocisków Iskander w Obwodzie Kaliningradzkim.
Na 12 stycznia zaplanowano rozmowy na linii Rosja-NATO. Z kolei na 13 stycznia odbędzie się spotkanie z udziałem przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Rosji i kilku krajów europejskich.
Więcej najnowszych informacji ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wcześniej USA zagroziły Rosji sankcjami, gdyby Moskwa zdecydowałaby się na atak wojskowy na Ukrainę. Rozmówcy NCB wskazują, że jeśli Rosja będzie wydawać się chętna do dyskusji o ograniczeniu swojej obecności w regionie, to strona amerykańska będzie przygotowana do omówienia konkretnych ruchów.
Jeżeli dojdzie do zmniejszenia obecności wojsk amerykańskich w Europie, USA będzie oczekiwać, że Rosja podejmie równoważne kroki w celu zmniejszenia swoich sił. Samo wycofanie wojsk z Ukrainy nie byłoby w tej sytuacji wystarczające.
"Nie jest prawdą, że USA rozważają wycofanie wojsk z Europy Wschodniej; jesteśmy mocno związani z naszymi sojusznikami z NATO" - napisał na Twitterze chargé’d affaires ambasady USA Bix Aliu, nawiązując do wcześniejszych doniesień stacji NBC News.
Także NATO jest otwarte na rozmowy z Rosją w sprawie uspokojenia sytuacji na granicy z Ukrainą. Najnowsza deklaracja ministrów spraw zagranicznych krajów Sojuszu została przedstawiona w piątek. Politycy rozmawiali o sytuacji na Ukrainie podczas popołudniowej telekonferencji. Zwołał ją w trybie pilnym szef NATO Jens Stoltenberg.
Sekretarz generalny Sojuszu mówił po spotkaniu, że kraje NATO solidarnie odrzucają najnowsze żądania Rosji. Chce ona, by Sojusz nie przyjmował już nowych członków, na przykład Ukrainy i Gruzji oraz by zaprzestał działań wojskowych na wschodzie Europy. Chodzi tutaj prawdopodobnie także o Polskę.
Politycy podkreślili w trakcie spotkania, że każdy kraj, w tym Ukraina i Gruzja, ma prawo samodzielnie decydować, czy chce wejść w skład NATO, czy też nie. Dotyczy to również Finlandii i Szwecji, które w obliczu agresywnego zachowania Rosji poważnie zastanawiają się nad wstąpieniem do Sojuszu.
Jens Stoltenberg podkreślał, że NATO chce rozmawiać z Rosją o uspokojeniu sytuacji i liczy na odpowiedzialność Moskwy. W przyszłym tygodniu ma dojść do pierwszego od dwóch lat spotkania Rady NATO-Rosja, czyli ambasadorów wszystkich krajów Sojuszu oraz Rosji. Wcześniej zaplanowano spotkanie NATO-Ukraina, a także dwustronne rozmowy Waszyngtonu i Moskwy. - Ta seria spotkań będzie dla Rosji okazją, by pokazała, że na poważnie podchodzi do kwestii dialogu i dyplomacji - dodał Stoltenberg.
Ministrowie spraw zagranicznych NATO zagrozili równocześnie, że jeśli Rosja zdecyduje się na inwazję na Ukrainę, to będzie to miało poważne konsekwencje, a strona rosyjska "zapłaci wysoką cenę".
Jens Stoltenberg poinformował, że według wiedzy Sojuszu, Rosja nadal gromadzi wojska przy granicy z Ukrainą, a konflikt jest realny. Szef NATO mówił też, że ewentualna wojna jest też zagrożeniem bezpieczeństwa całej Europy.
Wysyłanie żołnierzy i ciężkiego sprzętu na granicę z Ukrainą trwa już od kilkunastu tygodni. Zarówno ukraińskie władze jak i wywiady państw zachodnich już wcześniej informowały, że Moskwa przygotowuje się do ewentualnej inwazji.
W ostatnich dniach Rosja zażądała od NATO gwarancji, że Sojusz nie będzie rozszerzał się na wschód ani nie będzie koncentrował wojsk na swoich obecnych granicach na wschodzie, czyli m.in. w Polsce.
Wszystko dzieje się w kilka miesięcy po innym kryzysie na linii NATO-Rosja. Po tym jak Sojusz wyrzucił z Brukseli rosyjskich dyplomatów, którzy okazali się szpiegami, Rosja zamknęła biuro łącznikowe Sojuszu w Moskwie.