Połowa tych pieniędzy trafi do dzieci i rodzin poszkodowanych przez niedofinansowany i dyskryminujący system opieki nad dziećmi, a pozostała część na długoterminowe reformy, rozplanowane na najbliższe pięć lat. Ostateczne szczegóły mają być ustalone między rządem a rdzenną ludnością w ciągu nadchodzących miesięcy. Porozumienie zostanie przedłożone do zatwierdzenia sądowi federalnemu i trybunałowi praw człowieka - czytamy w "The Washington Post".
Spór obejmujący skargę na łamanie praw człowieka i kilka pozwów zbiorowych trwał blisko 15 lat, w okresie rządzenia kilku rządów federalnych. Premier Kanady Justin Trudeau, który objął tę funkcję w 2015 r., obiecywał, że pojednanie z rdzennymi mieszkańcami będzie kluczowym celem jego programu, za co był wielokrotnie krytykowany.
W 2015 r. kanadyjska Komisja Prawdy i Pojednania opublikowała szokujący raport dotyczący szkół rezydencjalnych dla dzieci rdzennych (indiańskich, inuckich i metyskich) mieszkańców Kanady, które odbierano rodzicom. Na terenie kraju od XIX w. stworzono 139 takich placówek. Były one finansowane z federalnego budżetu i prowadzone przez kościoły - głównie Kościół katolicki i w 1/3 przez denominacje protestanckie. Dochodziło tam do aktów przemocy fizycznej i psychicznej wobec dzieci. Szkoły miały za zadanie stworzyć posłusznego obywatela i "zabić w rdzennych dzieciach Indianina". - Tych, którzy przeżyli tam pobyt, nazywa się dziś ocaleńcami" - mówiła w wywiadzie dla Gazeta.pl Joanna Gierak-Onoszko, autorka książki "27 śmierci Toby'ego Obeda" (uhonorowanej w 2020 Nagrodą Literacką „Nike Czytelników"), w której opisała kulisy tej sprawy.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Przez ok. 150 lat istnienia przymusowych szkół rezydencjalnych przeszło przez nie kilkaset tysięcy dzieci. Krzywdzono je psychicznie i fizycznie, maltretowano, głodzono, wykorzystywano seksualnie, uczono też, jak dręczyć słabszych. - Starszym chłopcom pokazywano, jak prześladować i gwałcić młodsze dzieci. Dziewczynki uczono bić i głodzić młodsze. Wiemy, że w przynajmniej jednej ze szkół funkcjonowało krzesło elektryczne, które służyło do wymierzania kar, ale także do zabawy. W dzieciach nie widziano ludzi. Były elementem eksperymentu - podkreśliła Gierak-Onoszko.
Ludzie, którzy przebrnęli przez tę traumę, nie byli w stanie funkcjonować w społeczeństwie. - Ocaleńcy nie podejmowali pracy, wpadali w uzależnienia, a założenie rodzin często powielało różne formy przemocy wobec dzieci czy małżonka. Te czynniki spowodowały także problem ekonomiczny - zwróciła uwagę autorka reportażu "27 śmierci Toby'ego Obeda". W obliczu tych problemów szkoły rezydencjalne zaczęto wygaszać w latach 60. ubiegłego wieku. Ostatnia została zamknięta dopiero w 1996 r.
Cały wywiad z Joanną Gierak-Onoszko znajdziesz poniżej:
O okrucieństwie wobec dzieci rdzennych Kanadyjczyków znów zrobiło się głośno w maju 2021 r., gdy na terenie dawnej szkoły w Kolumbii Brytyjskiej odkryto nieoznakowane groby ze szczątkami 215 dzieci. Miesiąc później podobnego odkrycia dokonano w prowincji Saskatchewan, gdzie znaleziono 761 ciał, zaś wokół szkoły St. Eugene's Mission znaleziono 182 nieoznakowane groby.
<<Reklama>> Ebook "27 śmierci Toby’ego Obeda" dostępny jest w Publio.pl >>