Hiszpanka Mercedes Ylania Cárdenas od ponad miesiąca nie może opuścić Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wszystko dlatego, że wyjazdu odmawia jej były szef, który powołuje się na prawo "kafala" - podaje elconfidencial.com.
33-latka z Malagi przybyła do Dubaju w październiku 2021 roku wraz z partnerem, by pracować w załodze luksusowego jachtu. Według relacji kobiety, podróżowanie statkiem było jednak niebezpieczne ze względu na liczne wady: zepsuty ploter, radio, ster, brak wskaźnika paliwa czy głębokościomierza.
- Statek płynął na ślepo - mówi Hiszpanka. - Ponadto żyliśmy w nieludzkich warunkach: brak wentylacji w domkach, brak klimatyzacji, brak kuchni i pralki, z karaluchami... - dodaje. Kiedy zerwała się kotwica, jej partner, będący kapitanem, wezwał inspekcję, a statek został zatrzymany. To nie spodobało się właścicielowi - czytamy. Po trzech dniach para została zmuszona do opuszczenia statku.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
25 listopada para miała wrócić do Hiszpanii, jednak na lotnisku okazało się, że wiza pracownicza kobiety została anulowana przez jej szefa. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich obowiązuje system pracy "kafala", który sprawia, że imigranci są na łasce swojego pracodawcy i bez jego zezwolenia nie mogą opuścić kraju.
Hiszpanka została w kraju praktycznie bez pieniędzy - większość środków przeznaczyła bowiem na wykupienie biletu powrotnego do domu. Jak mówi, nocami błąka się po ulicach i prosi o pomoc hiszpańskojęzyczne osoby. - Czuję się słabo, ponieważ nie jem dobrze, żyję na ulicy, bez środków finansowych, bez domu, z dala od rodziny - podkreśla. Tymczasem parter Cárdenas wrócił do Hiszpanii, skąd nadal próbuje wspomóc partnerkę w wydostaniu się z ZEA.