Jak zwraca uwagę AP, Moskwa na początku tego miesiąca zażądała, by NATO nie zgodziło się na członkostwo Ukrainy, a także wycofało swoje siły z Europy Środkowej i Wschodniej. Putin ostrzegał, że "agresywny" kurs Zachodu może spotkać się z "odpowiednimi środkami wojskowo-technicznymi".
W niedzielę prezydent Rosji doprecyzował, że odpowiedź jego kraju "może być różnorodna" i "będzie zależeć od tego, jakie propozycje przedstawią mu eksperci wojskowi".
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Putin przekonywał w niedzielę, że NATO mogłoby rozmieścić na Ukrainie pociski, które w ciągu kilku minut mogłyby dotrzeć do Moskwy. - Zepchnęli nas do granicy, której nie możemy przekroczyć. Doszli do punktu, w którym po prostu musimy im powiedzieć "Stop" - stwierdził polityk, cytowany przez AP.
W sobotę rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o zakończeniu manewrów przy granicy z Ukrainą. W trwających miesiąc ćwiczeniach wzięło udział ponad 10 tysięcy żołnierzy. Obejmowały one Południowy Okręg Wojskowy i odbywały się głównie w okolicach Rostowa, Krasnodaru oraz Krymu, którego aneksji Rosja dokonała w 2014 roku. Część działań wojskowych przeprowadzono na Kaukazie i w Armenii.
Kraje Zachodu ostrzegały przed ewentualną próbą inwazji na Ukrainę. Niepokój wywołało znaczące zwiększenie liczby rosyjskich żołnierzy stacjonujących wzdłuż granicy z Ukrainą z 93 do 104 tysięcy. Na zarzuty dotyczące ewentualnej inwazji Rosja odpowiadała, że ma prawo dowolnie przegrupowywać swoja armię w granicach kraju.
Przeprowadzając manewry, Rosja ostrzegła NATO i Unię Europejską, aby Sojusz nie został rozszerzony o państwa leżące na wschodzie Europy. Był to także sygnał, że Stany Zjednoczone nie powinny zakładać nowych baz wojskowych w krajach będących dawnymi republikami radzieckimi.