Okręt jest budowany w petersburskiej Stoczni Północnej (Siewiernaja Wierf) z przeznaczeniem dla Floty Pacyfiku. Był na finiszu, ponieważ wcielenie do służby planowano na 2022 rok.
Pierwsze doniesienia o pożarze dotarły do służb ratunkowych około godziny 19 w piątek. Ogień szybko się rozprzestrzenił i szybko zajął całą nadbudówkę budowanego okrętu. Na miejsce wysłano ponad stu strażaków, którzy walczyli z pożarem przez następne 29 godzin. Choć płomienie udało się w większości opanować do świtu, to ostatecznie zostały on dogaszone dopiero w niedzielę nad ranem. Do tego czasu cała rozległa nadbudówka, czyli część okrętu wystająca ponad kadłub, została zniszczona. Podobnie zainstalowany na niej maszt. Dwóch strażaków zostało rannych, ale w stopniu niezagrażającym życiu.
Od razu po dogaszeniu ognia zaczęto wypompowywać z okrętu wodę wylaną nań przez strażaków. Pracownicy w stoczni mieli też ją podgrzewać. Temperatura w Sankt Petersburgu oscyluje obecnie w rejonie -10 st. C, więc gdyby zamarzła, mogłaby spowodować dodatkowe uszkodzenia i byłoby ją jeszcze trudniej wydostać z kadłuba.
Rozpoczęto też ocenę zniszczeń. Według wstępnych informacji są one poważne, ale przynajmniej oficjalnie okręt nie został całkowicie zniszczony. Pożar strawił całkowicie nadbudówkę zbudowaną z kompozytów. Przedstawiciele stoczni twierdzą jednak, że była pusta. W środku miano jeszcze nie zainstalować wyposażenia. Wzmocniony pokład, szczelne włazy i izolacja miały natomiast uchronić przed uszkodzeniami kadłub znajdujący się poniżej i zainstalowane w nim sprzęt. Między innymi główne silniki. Wstępne rozmowy na temat zbudowania nowej nadbudówki miały zostać rozpoczęte.
Oficjalnie nie wiadomo co mogło spowodować pożar, ale wstępne informacje podawane przez rosyjskie media mówią o "niedotrzymaniu norm przeciwpożarowych" przez pracowników stoczni. Nie byłoby to niczym zaskakującym. Pożary w stoczniach przytrafiają się w każdym państwie, choć w niektórych częściej. W ostatnich latach w tych petersburskich przytrafiło się ich wiele. Choćby w ciągu ostatnich trzech lat trzy razy wybuchały na pokładzie budowanego lodołamacza atomowego Ural. Oficjalnie nic poważnego, ale datę oddania jednostki do służby ciągle trzeba przesuwać. W 2018 roku palił się klasyczny lodołamacz Wiktor Czernomyrdin. Początkowo twierdzono, że nic poważnego, ale potem okazało się, że straty to niemal pół miliarda rubli (około 28 milionów złotych).
Niewątpliwie najgłośniejszy pożar w rosyjskich stoczniach miał miejsce w ostatnich latach pod koniec 2019 roku, kiedy w Murmańsku zapalił się remontowany lotniskowiec Admirał Kuzniecow. Początkowo też zapewniano, że nic poważnego się nie stało. Potem straty wyceniono na około 350 milionów rubli (około 19 milionów złotych). Termin oddania okrętu do służby też się przesunął. Oficjalnie z powodu złej pogody utrudniającej prace. Kiedyś mówiono o ich końcu w 2021 roku, teraz raczej 2024.
Nadpalona w petersburskiej stoczni korweta to jeden z najnowocześniejszych rosyjskich okrętów nawodnych. Druga jednostka typu Griemiaszczij, określanego przez Rosjan również jako projekt 20385. To rozwinięcie starszego typu Stierieguszczij, których zbudowano już siedem. Stosunkowo niewielkie okręty wypierające 2,2-2,5 tysiąca ton, długie na sto metrów. Klasyfikowane jako korwety, czyli niewielkie okręty bojowe przystosowane głównie do zadań eskortowych w pobliżu własnych brzegów.
Typ Griemiaszczij jest nieco powiększony względem pierwowzoru. Główne zmiany to dodanie ośmiu pionowych wyrzutni dla dużych rakiet w rodzaju manewrujących dalekiego zasięgu Kalibr, albo przeciwokrętowych Onyks, co czyni je silnie uzbrojonymi jak na korwety. Miały też otrzymać bardziej ekonomiczny napęd w postaci niemieckich silników diesla, ale z powodu agresji na Ukrainę w 2014 roku i nałożenia sankcji, nic z tego nie wyszło. Konieczność zamontowania rosyjskiego napędu jest główną przyczyną dużego opóźnienia w budowie okrętów. Griemiaszczij powstawał dziewięć lat. Prowornyj już osiem i wszystko wskazuje na to, że ze względu na pożar przebije wynik tego pierwszego.