Holandia jest obecnie objęta ścisłymi restrykcjami po tym, jak w listopadzie odnotowano tam gwałtowny wzrost zakażeń koronawirusem. Między 8 grudnia a 15 grudnia dziennie wykrywano po około 16 tys. nowych przypadków - informowało BBC. W domach można przyjmować maksymalnie czterech gości, obywatele zachęcani są do pracy zdalnej, o ile mają ku temu możliwość, a wszystkie hotele i punkty noclegowe muszą być zamykane do godz. 17. Mimo to córka króla Holandii Wilhelma-Aleksandra, księżniczka Amalia, urządziła w ubiegły weekend imprezę urodzinową dla 21 osób z okazji ukończenia 18. roku życia.
Do krytykowanej imprezy odniósł się premier Holandii Mark Rutte. Podkreślił, że wszyscy goście księżniczki Amalii byli zaszczepieni i dodatkowo zobowiązani do przeprowadzenia testu na obecność COVID-19. Zapewnił też, że "wszyscy zachowywali odpowiedni dystans". - Rodzina starała się podejść do obostrzeń w sposób odpowiedzialny, organizując to spotkanie na świeżym powietrzu i zachowując środki ostrożności - mówił. Rutte dodał, że król przemyślał zarzuty ze strony rodaków. - Po namyśle stwierdził, że zorganizowanie przyjęcia nie było dobrym pomysłem - przekazał Rutte, cytowany przez NOS.nl.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Rzecznik Rządowej Służby Informacyjnej powiedział gazecie "De Telegraaf", że rodzina królewska była przekonana, iż impreza odbyła się zgodnie z obowiązującymi zasadami bezpieczeństwa. Powtórzył za Rutte, że na imprezie Amalii bawiło się nie więcej niż 21 osób.
To nie pierwszy raz, gdy holenderscy monarchowie są krytykowani za podejście do covidowych restrykcji. W październiku 2020 r. król Wilhelm-Aleksander, królowa Maxima i ich najmłodsza córka, księżniczka Ariane wybrali się na wakacje do Grecji, gdy w Holandii obowiązywał lockdown. Kiedy media to ujawniły, rodzina natychmiast wróciła do kraju. Król przeprosił, mówiąc, że "boli go, że zawiódł zaufanie Holendrów".