Do śmierci z powodu tajemniczej choroby doszło w Sudanie Południowym w stanach Fangak oraz Jonglei. Sprawą zajęła się Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), która na miejsce wysłała zespół specjalistów.
Przypuszczenia, że za zgony dziesiątek osób odpowiedzialna jest cholera, nie potwierdziły się. Jak informuje portal, zebrane w okolicy próbki dały w tym kierunku negatywny wynik.
- Podjęliśmy decyzję o wysłaniu zespołu szybkiego reagowania, aby dokonali oceny ryzyka i przeprowadzili dochodzenie; oczywiście, gdy będą już w stanie zebrać próbki od chorych osób. Wstępna liczba zgonów, o której zostaliśmy poinformowani, to 89 - powiedziała dla BBC Sheila Baya z WHO. Dodała także, że zespół specjalistów WHO nie mógł dostać się drogą lądową do stanu Fangak. W transporcie na miejsce ma pomóc im helikopter, który zostanie podstawiony w środę 15 grudnia.
Więcej wiadomości ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak podkreślił Newsweek.com, tajemnicze śmierci w Sudanie wystąpiły po powodzi, której nie było na taką skalę od roku 1962. Z powodu zalanych terenów ponad 200 tys. osób ze stanu Unity musiało opuścić dotychczasowe miejsce zamieszkania. Głos w tej sprawie zabrał Shumon Sengupta, krajowy dyrektor Concern Worldwide w Południowym Sudanie.
- Siła tegorocznej powodzi była ogromna. Ponad 200 tysięcy osób, więcej niż jedna czwarta populacji stanu Unity, została zmuszona opuścić swoje domy na skutek podnoszącego się stanu wody - przekazał portalowi.
- Z powodziami łączy się zwiększone ryzyko rozprzestrzeniania się malarii, wiele dzieci jest też zagrożonych niedożywieniem - ostrzegał natomiast Lam Tungwar Kueigwong z południowosudańskiego rządu.