Chociaż do początku kalendarzowej i astronomicznej zimy zostało jeszcze sporo czasu, Europa już ma problemy z intensywnymi opadami śniegu. Biały puch przeklinają m.in. mieszkańcy Hiszpanii, w której warunki meteorologiczne sparaliżowały ruch na kilkuset drogach. W wyniku załamania się pogody doszło do dwóch śmiertelnych wypadków samochodowych.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Jedno z tragicznych zdarzeń miało miejsce na trasie krajowej AS-15. W miejscowości Soto de la Barca osunęła się przydrożna skarpa, zasypując piachem znajdującą się poniżej drogę i samochód osobowy. W wyniku wypadku zginęła jedna osoba. Droga ta wciąż jest zamknięta - podaje lokalny portal ort-ort.com. Drugi ze wspomnianych wypadków miał miejsce w niedzielę 28 listopada. Samochód jadący jedną z dróg w Asturii wpadł w poślizg i uderzył w drugi pojazd. Kierowca jednego z aut zginął, a drugi został ranny.
Państwowa Agencja Meteorologiczna Hiszpanii (AEMET) wydała ostrzeżenia meteorologiczne przed opadami śniegu dla kilku prowincji położonych na północnym wschodzie i wschodzie kraju. Mieszkańcy tego kraju z kolei publikują w mediach społecznościowych kolejne filmy i zdjęcia pokazujące, jak dużo śniegu spadło w ich okolicy.
BBC informuje, że trudne warunki atmosferyczne na zachodzie Europy mają związek ze sztormem Arwen. Wpływa on przede wszystkim na pogodę w Wielkiej Brytanii. W piątek 26 listopada brytyjska agencja meteorologiczna Met Office wydała rzadkie czerwone ostrzeżenie przed podmuchami osiągającymi prędkość 43 m/s. Silny wiatr w Wielkiej Brytanii spowodował w ostatnich dniach śmierć trzech osób, które zginęły w autach przygniecionych przez walące się drzewa.
Wyspy Brytyjskie zmagają się także ze śniegiem. Z doniesień express.co.uk wynika, że w pobliżu miasta Durham w północno-wschodniej Anglii zaspy śnieżne mają prawie metr wysokości. Met Office ostrzega przed oblodzonymi drogami we wschodniej i centralnej części kraju.
Śnieg spadł także we Włoszech. Właściciele wyciągów, ale także restauratorzy i hotelarze mają powód do radości, ponieważ narciarze wracają na włoskie stoki, które były niedostępne od pierwszego lockdownu w marcu 2020 r.
- Mam ciarki po plecach, ponieważ opuściliśmy stoki w słynnym 8 marca 2020 r., pędząc do Rzymu, ponieważ wszystko się zamykało. Zjechaliśmy ostatni raz po tym zboczu, patrząc na siebie i zadając sobie pytanie: "Kiedy będziemy mogli wrócić?" Zajęło to prawie dwa lata - powiedziała turystka ze stolicy Włoch, której słowa cytuje portal stripes.com.