Mężczyzna został zraniony przez dzikie zwierzę w sobotę. 70-latka do szpitala zabrał zespół żandarmerii wysokogórskiej.
Jak donosi CNN, kiedy doszło do wypadku, mężczyzna znajdował się w południowo-zachodniej Francji w Ariege, na południe od Tuluzy. Rzecznik francuskiej żandarmerii nie był w stanie potwierdzić stacji, czy myśliwy zastrzelił niedźwiedzia, jednak jego zwłoki zostały znalezione niedaleko miejsca, w którym znajdował się 70-latek. Obecnie prowadzone jest dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności zdarzenia.
Jeden z członków grupy myśliwskiej przekazał serwisowi ladepeche.fr, że był oddalony od zaatakowanego 70-latka, nie wiedział, co się dzieje, jednak usłyszał wezwanie w radiu. - Niedźwiedź zaatakował go i złapał za nogę, oderwał mu łydkę i zranił w drugą nogę - powiedział cytowany przez independent.co.uk myśliwy. I dodał, że "udało się zatamować krwawienie, dopóki nie nadeszła pomoc".
Przeczytaj więcej podobnych informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Ladepeche.fr udało się porozmawiać także z drugim myśliwym, który przekazał, że niedźwiedzie podchodzą coraz bliżej, bo "w górach nie ma już nic do jedzenia". I dodał, że 70-latek zastrzelił niedźwiedzia, aby się bronić.
W latach 90. ubiegłego wieku we Francji populacja niedźwiedzi brunatnych spadła niemal do zera. W 1996 roku francuski rząd wdrożył programu reintrodukcji tych zwierząt w Pirenejach, wówczas władze zaczęły sprowadzać te drapieżniki ze Słowenii. Jak czytamy w raporcie stworzonym przez Sieć Niedźwiedzi Brunatnych, który jest częścią francuskiego Biura ds. Bioróżnorodności, w ubiegłym roku w górach żyły 64 niedźwiedzie. Jednak zwiększona liczba drapieżników w tym regionie niepokoi lokalnych rolników, którzy obawiają się ataków niedźwiedzi. Jak podaje CNN, w zeszłym roku doszło tam do 329 incydentów z udziałem tych zwierząt.