Latem ubiegłego roku Kyle Rittenhouse przyjechał do miasteczka Kenosha w Wisconsin, gdzie trwały protesty Black Lives Matter po zastrzeleniu czarnoskórego mężczyzny przez białego policjanta. Podczas zamieszek i walk z policją siedemnastolatek pojawił się z karabinem na ulicy by - jak później tłumaczył - chronić mienie niszczone przez demonstrantów. W trakcie pełnej chaosu nocy Rittenhouse zastrzelił dwóch uczestników protestów i ranił jednego.
Obrona przekonywała, że działał w obronie własnej ponieważ został zaatakowany rzez uczestników protestów. Prokuratura postawiła mu jednak pięć zarzutów, w tym morderstwa, usiłowania morderstwa i stworzenia zagrożenia w miejscu publicznym. Prokuratorzy przedstawili Rittenhouse'a jako "chcącego być żołnierzem", który podczas protestów szukał kłopotów. Twierdzili, że był odpowiedzialny za stworzenie niebezpiecznej sytuacji poprzez celowanie karabinem w demonstrantów.
Więcej wiadomości ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
12-osobowa ława przysięgłych uniewinniła go od wszystkich zarzutów. Po ogłoszeniu wyroku Rittenhouse zaczął się trząść i ze łzami w oczach opadł na fotel.
- Odczuwa ogromną ulgę po tym, co postanowiła ława przysięgłych. Chciałby, żeby to się nigdy nie wydarzyło, ale, jak zeznawał, nie on to rozpoczął - mówił Mark Richards, obrońca 18-latka. Werdykt wywołał w USA kontrowersje. Czarnoskóry działacz społeczny i polityczny, pastor Jesse Jackson powiedział, że werdykt stanowi zagrożenie dla wszystkich osób protestujących w ramach wsparcia dla Afroamerykanów. W sprawie oświadczenie wydał Donald Trump, który usprawiedliwiał Rittenhouse'a bezpośrednio po zdarzeniu. Były prezydent pogratulował mężczyźnie. "Jeśli to nie jest obrona własna, to nic nią nie jest" - stwierdził.
Prezydent Joe Biden oświadczył, że należy uznać werdykt ławy przysięgłych uniewinniający Kyle’a Rittenhousa. - System ławy przysięgłych działa i powinniśmy go respektować - powiedział amerykański prezydent.
Później wydał oświadczenie, w którym napisał: "Choć werdykt ten sprawi, że wielu Amerykanów, w tym ja, poczuje złość i zaniepokojenie, musimy być świadomi, że ława przysięgłych przemówiła".
Wyrok skrytykował Mandela Barnes, gubernator Wisconsin i kandydat Demokratów do Senatu. Polityk dostrzegł w sprawie podwójne standardy. "Powinniśmy oczekiwać od wymiaru sprawiedliwości domniemania niewinności przed udowodnieniem winy, ale ten standard nie zawsze działa jednakowo. Widzieliśmy wielu młodych kolorowych ludzi, zabitych i sądzonych pośmiertnie, podczas gdy niewinność Kyle'a Rittenhouse'a była praktycznie wymagana przez sędziego" - ocenił.
Podczas rozprawy przed sądem zgromadzili się ludzie - z jednej strony zwolennicy uniewinnienia Rittenhouse'a, z drugiej strony ci, którzy domagali się jego skazania. Po wydaniu wyroku w kilku amerykańskich miastach odbyły się protesty.