Jak pisaliśmy, polska Prokuratura Rejonowa w Sokółce podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa po zamieszkach, do których doszło na granicy z Białorusią we wtorek. Chodzi o podejrzenie czynnej napaści na funkcjonariuszy policji, Straży Granicznej i żołnierzy, którzy zostali obrzuceni kamieniami w rejonie przejścia granicznego Kuźnica-Bruzgi.
Jak się okazuje, w tej samej sprawie dochodzenie prowadzi też Białoruski Komitet Śledczy. Państwowa agencja Biełta przekazała, że śledczy prowadzą już prace na miejscu zdarzenia "w sprawie zarzucanych stronie polskiej zbrodni przeciwko ludzkości". Zgodnie z informacjami, zabezpieczane są ślady na glebie i roślinności. Funkcjonariusze szukają "śladów użycia substancji toksycznych i drażniących".
Zgodnie z art. 128 kodeksu karnego Białorusi zbrodnia przeciwko ludzkości to m.in. tortury lub akty okrucieństwa związane z przynależnością rasową, narodową, etniczną, wyznawaną religią lub poglądami politycznymi. Za popełnienie zbrodni grozi kara śmierci.
Przedstawiciel Państwowego Komitetu Granicznego Anton Byczkowski wyjaśnił, że śledztwo dotyczy "incydentu" na granicy polsko-białoruskiej, do którego doszło we wtorek 16 listopada przy przejściu Bruzgi-Kuźnica.
Więcej informacji o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak przekazała polska Straż Graniczna, we wtorek po południu doszło do zamieszek, w których udział brali uchodźcy koczujący po białoruskiej stronie granicy. Migranci rzucali w policjantów, żołnierzy i pograniczników kostką brukową, kamieniami czy większymi kłodami. W wyniku tego rannych zostało kilkunastu funkcjonariuszy.
"Agresywni migranci rzucali w polskich funkcjonariuszy i żołnierzy kamieniami, butelkami, kłodami, a także granatami hukowymi i kostką brukową. Część z nich posiadało ręcznie przygotowaną broń do miotania kamieniami. Widoczne było również zastosowanie taktyki bojowej - w czasie, gdy jedna grupa migrantów rzucała w polskie siły bezpieczeństwa kamieniami, druga, korzystając z osłony, niszczyła zabezpieczenia graniczne. Ataki były koordynowane i obserwowane przez białoruskie służby" - pisał o wydarzeniach z Kuźnicy rzecznik koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.