Chińskie władze prowadzą tzw. politykę zera tolerancji wobec COVID-19. Pomimo jednych z najbardziej rygorystycznych na świecie obostrzeń pandemicznych, w Chinach wciąż odnotowywane są pojedyncze ogniska zakażeń.
W Chinach testom na obecność COVID-19 poddawane są nie tylko zagraniczne przesyłki, lecz także lokalne - jeśli nadano je z miejsc, w których występują ogniska pandemii. Badaniu została więc poddana również przesyłka, która trafiła z Mongolii Wewnętrznej [autonomiczny region w północnych Chinach - red.] do jednego z bloków mieszkalnych pekińskiej dzielnicy Haidian. Mieszkańców również poddano testom na obecność koronawirusa.
Chińskie władze rekomendują dezynfekcję wszelkich przesyłek oraz używanie przy ich rozpakowywaniu przynajmniej maseczek i rękawic ochronnych. Od środy 17 listopada władze Pekinu znacznie zaostrzą restrykcje pandemiczne.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do stolicy Chin będzie można wjechać wyłącznie z ważnym negatywnym wynikiem testu na COVID-19. Osoby przebywające w miejscach, w których stwierdzi się nawet jeden przypadek zakażenia koronawirusem, nie będą miały na razie możliwości powrotu do chińskiej stolicy.
Jak informowano na początku listopada, Chiny zmagają się z kolejnymi ogniskami zakażeń koronawirusem. W skali całego kraju dziennie to zaledwie kilkadziesiąt przypadków, ale polityka "zera tolerancji" wobec COVID-19 sprawia, że kiedy stwierdzane są nowe zakażenia, posady tracą chińscy urzędnicy. W prowincji Hebei, gdzie ponownie wykryto patogen, zwolniono trzech pracowników odpowiedzialnych za kontrolę pandemiczną. Zostali oni zwolnieni lub zawieszeni ze względu na niewłaściwe egzekwowanie restrykcji pandemicznych - informowała 4 listopada Informacyjna Agencja Radiowa.