Dzienniki "The Times" oraz "The Sun" ujawniły, że troje posłów z Wielkiej Brytanii upiło się podczas lotu na Gibraltar. Mowa o Drew Hendrym i Davidzie Lindenie ze Szkockiej Partii Narodowej (SNP) oraz Charlotte Nichols z Partii Pracy. Byli oni częścią 15-osobowej grupy posłów, którzy polecieli na Gibraltar w ramach programu wyjazdów poselskich do brytyjskich baz wojskowych, dzięki którym mieli "wnieść użyteczny wkład w dyskusje dotyczące obrony".
Z raportu, na który powołuje się "The Times" wynika, że Linden i Hendry pili alkohol we wtorek wieczorem jeszcze przed wylotem na Gibraltar z lotniska Heathrow. Taką informację przekazał też dziennikowi jeden ze świadków zdarzenia.
Po lądowaniu samolotu cała trójka posłów sprawiała wrażenie solidnie nietrzeźwych. Hendry i Linden mieli też awanturować się, gdy zapytano ich o szczepienia przeciw COVID-19. Jak podają media, wojskowe opiekunki, które odbierały posłów, były tak zaniepokojone ich stanem, że poinformowały brytyjskie ministerstwo obrony.
Źródło "The Daily Telegraph" przekazało natomiast, że Charlotte Nichols miała być w na tyle złym stanie, że z lotniska do kolejnego środka transportu przewieziono ją wózkiem inwalidzkim. Minister obrony Ben Wallace przekazał, że zachowanie posłów jest stawianiem personelu wojskowego w bardzo trudnej sytuacji, a także podważeniem szacunku do parlamentu.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Charlotte Nicholson z Partii Pracy tłumaczyła, że na pokładzie miała wypić mniej niż pięć drinków, a winą za swój stan obarczyła leki. Z kolei Hendry i Linden ze Szkockiej Partii Narodowej zaprzeczyli zarzutom mediów i oskarżyli ministrów o "dziwaczną kampanię oszczerstw" oraz "próbę odwrócenia uwagi od skandalu korupcyjnego torysów [Partia Konserwatywno-Unionistyczna, na której czele stoi premier Boris Johnson - red.]".
Skandal, o którym wspomina polityk, to doniesienia "The Guardian" i "Daily Mail" sprzed kilku dni, iż co najmniej jedna czwarta posłów Konserwatywnej Partii miałaby mieć dodatkowe prace. Jeden z nich miał nawet uczestniczyć w posiedzeniach online, jednocześnie wykonując dodatkową pracę na Karaibach.
Samo wykonywanie dodatkowej pracy przez posłów nie jest zakazane, o ile zostało wcześniej zgłoszone, a także nie prowadzi do konfliktu interesów np. poprzez lobbowanie w parlamencie na rzecz pracodawcy.