Jak informowaliśmy, Milosz Zeman trafił na oddział intensywnej terapii dzień po wyborach parlamentarnych w Czechach, w których sojusznik głowy państwa, Andrej Babisz przegrał z koalicją partii opozycyjnych. Karetka pogotowia zabrała polityka z letniej rezydencji w miejscowości Lany do wojskowego szpitala w Pradze. Przyczyną hospitalizacji było zaostrzenie przewlekłej choroby. Doprowadziła ona do zaburzeń w przyjmowaniu pokarmów i płynów. Oczywiście nie jest tajemnicą, że polityk jest nałogowym palaczem, cierpi na cukrzycę i neuropatię. Poza tym ma wielką skłonność do alkoholu i skrajnie niezdrowe upodobania kulinarne. 77-latek znalazł się w czwartek (4 listopada) po raz pierwszy poza oddziałem intensywnej opieki medycznej od chwili przyjęcia (10 października).
- Stan zdrowia w momencie przyjęcia niewątpliwie wymagał intensywnej opieki. Leczenie, a przede wszystkim kompleksowe wsparcie żywieniowe, doprowadziło do poprawy stanu klinicznego prezydenta - poinformowała rzeczniczka szpitala Jitka Zinke.
Więcej informacji ze świata i kraju przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Nie jest jasne, czy w związku z poprawą stanu zdrowia głowy państwa może on powrócić do wypełniania obowiązków, do których należy m.in. przyjęcie dymisji kończącego urzędowanie premiera, powierzenie mu sprawowania rządów aż do zaprzysiężenia nowego gabinetu, wybór kandydata na przyszłego premiera i powierzenie mu misji sformowania nowej rady ministrów lub przynajmniej rozmów na ten temat.
Nowo wybrany parlament Czech ma zebrać się 8 listopada. Na tym posiedzeniu może uznać prezydenta za niezdolnego do sprawowania urzędu. We wtorek 2 listopada kandydat na premiera Petr Fiala przekazał, że Milosz Zeman jest gotowy się z nim spotkać, podobnie, jak z obecnym premierem Andrejem Babiszem. Terminy nie są jednak jeszcze ustalone.