W grudniu 2020 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł, że obecne problemy z niezawisłością sądownictwa w Polsce nie wyłączają kraju z działania europejskiego nakazu aresztowania.
W środę 27 października sąd w Vestfold uznał jednak, że sytuacja w Polsce od czasu orzeczenia TSUE "uległa znacznemu pogorszeniu". W związku z tym "pod pewnymi wątpliwościami" sąd uznał, że przekazanie podejrzewanego o przestępstwa narkotykowe 34-latka będzie sprzeczne w norweską konstytucją, a także konwencją o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
Sąd informował, że swoje orzeczenie oparł na ostatnich "niezwykle dramatycznych i negatywnych wydarzeniach dotyczących niezależności polskich sądów i sędziów, w tym niedawnych orzeczeniach Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - podaje portal rett24.no.
- To odważna i słuszna decyzja […], polski wymiar sprawiedliwości jest w takim stanie, że nie możemy wysyłać ludzi do tych sądów - powiedział portalowi Jon Anders Hasle, obrońca 34-latka.
Więcej informacji z kraju i ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Europejski nakaz aresztowania (ENA) jest wydawany w następstwie "przeprowadzenia transgranicznego uproszczonego postępowania sądowego, w ramach którego dochodzi do przekazania podejrzanych lub oskarżonych na potrzeby ścigania przestępstw lub wykonania wyroku pozbawienia wolności bądź zastosowania środka zabezpieczającego polegającego na pozbawieniu wolności".