W poniedziałek w Lagos zawalił się 21-piętrowy, luksusowy apartamentowiec, który był w trakcie budowy. Początkowo informowano o sześciu ofiarach śmiertelnych. We wtorek przekazano, że bilans ofiar wzrósł do co najmniej 10. Dziewięć żywych osób wyciągnięto spod gruzów.
Więcej wiadomości ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak informuje CNN, budynek, który runął z nieznanych dotąd powodów, znajdował się w zamożnej dzielnicy Ikoyi. Docelowo w 21-piętrowej budowli miały powstać luksusowe apartamenty.
Oficjalne informacje podają, że w chwili zawalenia się budynku na miejscu pracowało ok. 40 osób. Według świadków wiele z nich nadal znajduje się pod gruzami. Budowa apartamentowca trwała od dwóch lat. Zdjęcia z miejsca zdarzenia pokazują, że na miejscu katastrofy utworzyła się wielometrowa sterta gruzu.
Stacja CNN relacjonuje, że po katastrofie tłumy ludzi rzuciły się do przeczesywania gruzowiska, nim jeszcze służby podjęły działania. "Niektórzy byli wściekli, że nie rozpoczęła się akcja ratunkowa służb" - czytamy w artykule CNN.
Agencja AP - powołując się na relacje mieszkańców i okolicznych pracowników - informuje, że służby przystąpiły do działania dopiero 3 godziny po zdarzeniu. Gdy na miejscu zjawił się zastępca gubernatora Lagos, urzędnika przywitał wzburzony tłum. - Ludzie, z którymi jemy, są w środku. Co oni robią? Nic! - powiedział jeden ze świadków.
Miasto Lagos, w którym doszło do katastrofy budowlanej, to dawna stolica Nigerii. Jest zamieszkiwane przez ok. 21 milionów osób - od 2013 roku to najludniejsze miasto w Afryce.