Kwestie związane z praworządnością będą jednym z tematów rozpoczynającego się w czwartek dwudniowego szczytu w Brukseli z udziałem unijnych przywódców. Przewodniczący Rady Europejskiej napisał o tym w opublikowanym w środę po południu liście do liderów 27 krajów. "Podczas naszej sesji roboczej poruszymy ostatnie wydarzenia związane z praworządnością" - napisał Charles Michel, ale tego tematu nie ma w oficjalnym programie szczytu. Wśród tematów wymieniono także kwestię wzrostu cen energii i pandemię COVID-19.
Wcześniej jeden z wysokich rangą unijnych urzędników, który przygotowuje spotkanie europejskich liderów, poinformował, że kilku przywódców chce rozmawiać o sytuacji w Polsce po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, który uznał niektóre przepisy europejskich traktatów za niezgodne z polską konstytucją. Z informacji napływających do Brukseli wynika, że chcą o tym mówić między innymi premierzy Holandii i Szwecji.
W Parlamencie Europejskim trwa jedna z najistotniejszych dotąd dyskusji na temat sytuacji w Polsce. Biorą w niej udział zarówno premier Mateusz Morawiecki jak i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Bezpośrednim pretekstem do zorganizowania debaty jest ostatni wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa krajowego nad prawem unijnym.
W ocenie między innymi socjaldemokratów wyrok ten stoi w sprzeczności z unijnymi traktatami. Konserwatyści przekonują tymczasem, że podobne wyroki zapadały też w innych europejskich krajach.- Wyrok polskiego TK z punktu widzenia TSUE i KE nie ma żadnego znaczenia, żadnej wartości prawnej - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Piotr Buras, dyrektor warszawskiego biura think-tanku European Council on Foreign Relations. - Tym, co z punktu widzenia KE się liczy, jest fakt, czy Polska orzeczenia TSUE realizuje, czy nie. Powód, dla którego tego nie robi, jest kompletnie bez znaczenia - wskazywał.
Więcej na temat kryzysu na linii Polska-UE przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.