Więcej informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ou Jinzhong prawdopodobnie zaatakował sąsiadów w nadmorskiej wiosce w prefekturze Putian. Według chińskich mediów z jego ręki zginęli 78-letni mężczyzna i jego synowa. Ranni zostali żona mężczyzny, 34-letni wnuk i 9-letni prawnuk. W ciągu ostatniego tygodnia setki funkcjonariuszy poszukiwało ukrywającego się w górach 55-letniego mężczyzny. Był nieuchwytny.
We wtorek dziennikarze CNN, powołując się na źródła policyjne, poinformowali, że Ou w poniedziałek (18 października) popełnił samobójstwo w momencie, gdy funkcjonariusze otoczyli jaskinię, w której się ukrywał. Został przewieziony do szpitala, ale pomimo udzielonej mu pomocy zmarł.
Obławę śledziło miliony Chińczyków, z których wielu miało nadzieję, że podejrzany nigdy nie zostanie schwytany. Mimo że w Chinach za zabójstwo jest kara śmierci, Ou Jinzhong zaskarbił sobie sympatię mieszkańców, według których nie był katem, a ofiarą. Dlaczego? Uważają, że został doprowadzony na skraj rozpaczy w wyniku wieloletniego sąsiedzkiego sporu.
Mężczyzna i jego rodzina - w tym 89-letnia matka - mieszkali w maleńkiej blaszanej chacie. Ou chciał zbudować normalny i bezpieczny dom, ale nie mógł z powodu sporu o ziemię z sąsiadem. Wielokrotnie szukał pomocy u policji, urzędników, a także mediów, ale jej nie otrzymał.
Współczucie do Jinzhonga wzrosło, gdy pojawiły się doniesienia, że 30 lat temu uratował on chłopca przed utonięciem w morzu i ocalił życie dwóm delfinom, które utknęły na mieliźnie.
Nie wszystkich przekonuje oficjalna wersja policji i doniesienie, że Ou Jinzhong popełnił samobójstwo. Ludzie zażądali udostępnienia nagrań z kamer, które mieli chińscy policjanci podczas próby aresztowania.
Warto dodać, że gdy morderstwa zwróciły uwagę opinii publicznej, konto Ou w mediach społecznościowych zniknęło, a lokalny rząd hrabstwa Pinghai przyznał nagrodę za poszukiwanego, oferując wyższą nagrodę pieniężną za dowód, że jest martwy niż za jakiekolwiek informacje prowadzące do jego aresztowania.