Więcej treści na Gazeta.pl >>>
Czwartkowa strzelanina miała miejsce w okolicach ronda Teyouneh, na obszarze dzielącym dzielnice chrześcijańskie i szyickie.
Jak informuje Agencja Reutera, Hezbollah i szyicki ruch Amal oskarżyli o czwartkowy atak Siły Libańskie, czyli konserwatywno-nacjonalistyczną partię powiązaną z Arabią Saudyjską. Przywódca Sił Libańskich Samir Geagea potępił strzelaninę. Jak ocenił, była ona rezultatem niekontrolowanego dostępu do broni w społeczeństwie.
Agencja podaje, że sceny w mieście "przypominały wojnę", a na nagraniach lokalnych stacji telewizyjnych widać "pociski odbijające się od budynków" i uciekających ludzi.
Demonstracja zwołana przez Hezbollah dotyczyła żądania usunięcia sędziego badającego kwestię ubiegłorocznej eksplozji w bejruckim porcie. Przypomnijmy: w sierpniu ub.r. doszło do wybuchu saletry amonowej, w wyniku czego zginęły 204 osoby, a ponad 7,5 tys. zostało rannych.
Jak zwraca uwagę Reuters, sędzia chciał przesłuchać m.in. sojuszników Hezbollahu podejrzanych o zaniedbania, które mogły doprowadzić do eksplozji portu. Według Hezbollahu sędzia Tarek Bitar jest stronniczy, a jego działania są upolitycznione.