Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ogień pojawił się w poniedziałek ok. 14:30 w pobliżu zalewu Alisal wzdłuż wybrzeża Gaviota w południowej Kalifornii. Wiatry zepchnęły płomienie nad góry Santa Ynez w kierunku linii brzegowej, dlatego odcinek autostrady Route 101 został zamknięty. Przyczyna pożaru wciąż pozostaje przedmiotem dochodzenia.
Eksperci zwracają uwagę, że warunki sprzyjające powstawaniu pożarów w Kalifornii stworzyły zmiany klimatyczne, w tym wyższe temperatury przy obniżonej wilgotności.
Około 600 strażaków zostało przydzielonych do walki z pożarem, ale jak dotąd nie udało im się go powstrzymać. Ogień zajął obszar ok. 5,5 tysiąca hektarów. W raporcie InciWeb czytamy: "ogień płonie w gęstych zaroślach, jest podsycany przez silny wiatr i rośnie w szybkim tempie". Ratownikom nie pomaga pogoda, która zmusiła wszystkie załogi samolotów gaśniczych do pozostania na ziemi, bo warunki atmosferyczne są zbyt niebezpieczne.
Według eksperta Raya Forda "wszystko jest w rękach wiatru". Wiatr wieje z prędkością 48-56 km na godzinę, a w porywach do 112,6 km/h. Jak dotąd jego kierunek nie pozwalał, by pożar spowodował znaczne zniszczenia wybrzeża ani dotarł do pobliskiej Golety, miasta w południowej części hrabstwa Santa Barbara. Władze wydały nakaz ewakuacji.
- Nakaz ewakuacji obowiązuje mieszkańców kanionu Refugio, w tym Arroyo Hondo, Tajiguas i Arroyo Quemada. Rozszerzył się m.in. na El Capitan State Park i El Capitan Campground. […] Ostrzeżeniem przed silnym wiatrem objęto znaczną część hrabstwa Santa Barbara - poinformowała we wtorek telewizja CNN.