Niemcy. Ruszył proces 100-letniego Josefa S. Był strażnikiem SS w Sachsenhausen

Po 76 latach od zakończenia II wojny światowej w Brandenburgu w Niemczech rozpoczął się proces Josefa S., byłego strażnika SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen. 100-latek stanął przed sądem za pomoc w zamordowaniu 3518 więźniów obozu. - Morderstwo nie jest przeznaczeniem. Nie może być legalnie wymazane przez czas - powiedział Christoffel Heijer, którego ojciec został zastrzelony w obozie.

Jest coraz mniej czasu, by postawić zbrodniarzy wojennych przed sądem. Ci, którzy jeszcze żyją, są w bardzo sędziwym wieku. Josef S. jest, jak do tej pory, najstarszym oskarżonym, który za swoje czyny został postawiony przed sądem - podaje BBC.

Kiedy Josef S. po raz pierwszy został strażnikiem w obozie Sachsenhausen pod Berlinem w 1942 roku, miał 21 lat. Teraz jest oskarżony o współudział w strzelaniu do radzieckich jeńców wojennych i mordowaniu innych Cyklonem B.

Niżsi rangą naziści odpowiadają przed sądem dopiero od kilku lat. Precedensem, który umożliwił prokuratorom oskarżanie o pomocnictwo i współsprawstwo w zbrodniach nazistów podczas II wojny światowej, było skazanie 10 lat temu byłego strażnika SS Johna Demianiuka. Wcześniej bezpośredni udział w morderstwie musiał zostać udowodniony.

Zobacz wideo "Tylko dzięki lekarzowi - Polakowi - przeżyłam obóz"

100-letni Josef S. oskarżony o pomoc w zamordowaniu więźniów 3518. Był strażnikiem SS w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen

Josef S. staje przed sądem za to, że jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen w pełni świadomie i dobrowolnie brał udział w okrutnym zamordowaniu ponad 3518 więźniów. Mężczyzna jest oskarżony o współudział w strzelaniu do radzieckich jeńców wojennych i mordowaniu innych Cyklonem B.

Helmut OberlanderHelmut Oberlander nie żyje. Niemiecki zbrodniarz wojenny zmarł w Kanadzie

Josef S. stanął przed sądem w Brandenburgu. Przygotowano specjalną salę rozpraw

Oskarżony Josef S po wojnie pracował jako ślusarz, od wielu lat mieszka w Brandenburgii. Na czwartkową (7 października) rozprawę przyjechał na wózku inwalidzkim i  - jak podaje BBC - ściskał w rękach teczkę. Mężczyzna ma obecnie prawie 101 lat i - zgodnie z orzeczeniem lekarskim - może przebywać w sądzie tylko przez dwie do trzech godzin dziennie, wliczając w to czas dojazdu na miejsce rozprawy.

- To niezwykłe, że I Izba Karna Sądu Okręgowego w Neuruppin rozpatruje sprawę w Brandenburg an der Havel - pisze dziennik "Berliner Zeitung"  - ale wynika to z podeszłego wieku oskarżonego.

W związku z orzeczeniem lekarskim proces przeniesiono bliżej miejsca zamieszkania mężczyzny i przygotowano do tego halę sportową w więzieniu w Brandenburgu. Proces wzbudza tak ogromne zainteresowanie, że wszyscy, którzy chcieliby w nim uczestniczyć, nie zmieściliby się w sali sądowej - informuje BBC

Rozpoczynający się w czwartek proces jest szczególnie ważny dla 17 osób, które ocalały z obozu w Sachsenhausen. Christoffel Heijer miał sześć lat, kiedy po raz ostatni widział ojca - Johana Hendrika Heijera, jednego z 71 holenderskich bojowników ruchu oporu zastrzelonych w obozie.

- Morderstwo nie jest przeznaczeniem. To nie jest przestępstwo, które może być legalnie wymazane przez czas - powiedział Christoffel Heijer dziennikowi "Berliner Zeitung".

Proces Josefa S. ma potrwać do stycznia. 

Germany PoliticsNiemcy. Ponad milion euro kary dla deputowanych SPD. Wszystko przez zdjęcie

Nie wszyscy zbrodniarze wojenni zostaną osądzeni. W obozie koncentracyjnym Stutthof, który działał na terenie Polski, pracowało 3 tys. strażników, a tylko 50 stanęło przed sądem.

Więcej o: