We wtorek 28 września kilku funkcjonariuszy białoruskiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) próbowało dostać się do jednego z mieszkań w Mińsku zamieszkiwanego przez informatyka Andreja Zelcera. Właściciel odmawiał otwarcia drzwi, w związku z czym te zostały wyważone, a następnie doszło do strzelaniny. Zginął jeden z funkcjonariuszy oraz właściciel mieszkania.
Jak wynika ze słów wiceministra spraw wewnętrznych Hiennadija Kazakiewicza KGB każdego dnia identyfikuje ok. 200 autorów negatywnych komentarzy na temat śmierci oficera w Mińsku. - Ponadto uruchomiliśmy specjalną linię, aby obywatele mogli przekazywać nam takie informacje - powiedział w niedzielę na antenie ONT TV.
Według wiceministra każdego dnia do Departamentu Spraw Wewnętrznych zgłasza się nawet 2 tys. obywateli. - Ludzie składają kondolencje, proszą i żądają ochrony przed takimi wirtualnymi bojownikami i przekazują nam informacje, a to absolutnie normalne, zgodnie z którymi znajdujemy tych przestępców - mówił polityk cytowany przez polsatnews.pl.
Pogrzeb funkcjonariusza KGB (prawdopodobnie chodzi o 31-letniego Dmitrija Fiedosiuka), który zginął w mieszkaniu w Mińsku, odbył się w piątek. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka stwierdził, że "śmierci tego chłopaka nie wybaczymy". Zapowiedział też, że autorzy negatywnych komentarzy w internecie dotyczących śmierci funkcjonariusza, zostaną ukarani. Służbny nie precyzują, jakiej treści dokładnie miały być negatywne komentarze, których autorów zatrzymano.
Wskazał, że Akrescina [owiane złą sławą więzienie w Mińsku, nazywane też katownią - red.] jest wolne. - Jeśli oni myślą, że ich nie znajdziemy, to się mylą - powiedział. Według Centrum Praw Człowieka "Wiasna" w ciągu ostatnich dni za negatywne komentarze w internecie, aresztowanych zostało już ponad 100 osób.
Do tragicznych wydarzeń w Mińsku doszło we wtorek 28 września. Tego dnia przed drzwiami mieszkania 31-letniego informatyka pracującego dla firmy EPAM Andreja Zelcera pojawiła się grupa funkcjonariuszy Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego. Celem ich działań miało być "sprawdzanie adresów możliwego pobytu osób powiązanych z terroryzmem".
Reżimowe białoruskie kanały na portalu społecznościowym opublikowały film z akcji, na którym widać strzelaninę. Nie wiadomo, jak powstało nagranie, ponieważ było nagrywane z różnych kamer. Nie widać też momentu zastrzelenia funkcjonariusza.
Na filmie widać natomiast, jak funkcjonariusze wybili drzwi i wkroczyli do mieszkania. W środku znajdował się Zelcer razem z żoną, która nagrywała telefonem całą sytuację. Informatyk trzymał w rękach broń myśliwską (na którą miał pozwolenie) i zaczął strzelać. Jeden z funkcjonariuszy miał umrzeć na miejscu z powodu odniesionych ran. Jak informował z kolei KGB "w odpowiedzi napastnik został zabity".
Nagranie wzbudziło wątpliwości niektórych osób. Niezależne media zwracały uwagę m.in. na to, że oficerowie byli w ubraniach cywilnych - bez kasków czy kamizelek odpornych, które mogłyby ich ochronić przed osobą podejrzewaną o działalność terrorystyczną - opisywał portal zerkalo.io.
W czwartek na portalu pojawiła się kolejna nowa informacja. Zelcer, który zobaczył przez wizjer grupę nieznanych osób pod drzwiami swojego mieszkania, zadzwonił na numer alarmowy 102 i prosił o interwencję. Po rozmowie na miejsce miała zostać wysłana grupa śledczych, jednak prawdopodobnie nie zdążyła dojechać na miejsce.
Żona Zelcera, która przebywała z nim w mieszkaniu, została zatrzymana, jest oskarżana o "współudział w zabójstwie" funkcjonariusza. Zarejestrowane przez nią nagranie z akcji KGB nie zostało nigdzie upublicznione. Amerykańska firma programistyczna EPAM Systems potwierdziła w komunikacie przesłanym agencji Reutera, że Zelcer był pracownikiem firmy.