Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell przestrzegał, że stosunki Unii Europejskiej z Mali mogą poważnie ucierpieć, jeśli kraj ten pozwoli prywatnym rosyjskim kontrahentom wojskowym działać na swoim terytorium.
Wcześniej Francja zagroziła wycofaniem swoich wojsk z Mali po tym, jak pojawiły się informacje o możliwej współpracy rządu w Bamako z rosyjską firmą wojskową zwaną Grupa Wagnera. Spółka dysponuje siłami paramilitarnymi, które - według Paryża - w przeszłości wielokrotnie dopuszczały się nadużyć i zbrodni. Francuskie wojska od ośmiu lat prowadzą operację antyterrorystyczną w Sahelu - obszarze wzdłuż południowych obrzeży Sahary, rozciągającym się od Senegalu po Sudan - przez Mauretanię, Mali, Niger, Czad i Erytreę.
Paryż wyrażał zaniepokojenie doniesieniami o możliwej współpracy między władzami Mali i rosyjską Grupą Wagnera. "Jeżeli potwierdzą się te informacje, to byłoby to bardzo niepokojące, sprzeczne i niespójne z działaniami, które podejmujemy od lat i które chcemy kontynuować w krajach Sahelu" - powiedziała minister obrony narodowej Florence Parly. Szef francuskiego MSZ Jean-Yves Le Drian ostrzegł, że zaangażowanie rosyjskiego koncernu w Mali jest "nie do pogodzenia z obecnością francuskich wojsk w tym kraju".
Malijskie władze potwierdziły, że prowadzą rozmowy z rosyjską firmą. Według medialnych doniesień Grupa Wagnera miałaby wysłać do Bamako ponad tysiąc rosyjskich najemników. W tym przypadku Paryż natychmiast wycofałby swoje wojska z tego kraju - ostrzegają francuscy dyplomaci. Według nich Grupa Wagnera działa na zlecenie Kremla i od wielu miesięcy prowadzi antyfrancuską propagandę w Afryce.
Obecnie w Sahelu stacjonuje ponad pięć tysięcy francuskich żołnierzy. W czerwcu prezydent Francji Emmanuel Macron ogłosił jednak zmniejszenie obecności wojskowej - po tym, jak doszło do przewrotu wojskowego w Mali.