Ewakuacja, w którą zaangażowano wojsko, dotyczyła najbardziej zagrożonych, położonych najbliżej wulkanu budynków. W niektórych przypadkach była obowiązkowa. Ewakuowanym zapewniono tymczasowy dach nad głową. Lokalne władze apelują do mieszkańców o zachowanie szczególnej ostrożności i trzymanie się z dala od strefy erupcji, aby uniknąć niepotrzebnego ryzyka.
Szef regionu Wysp Kanaryjskich Angel Victor Torres poinformował, że strefa w pobliżu miejsca erupcji jest zalesiona i słabo zaludniona. Lokalne władze przewidują jednak, że lawa przed dotarciem do wybrzeża skieruje się na południowy zachód, gdzie znajduje się zamieszkały obszar.
Wśród pięciu tysięcy ewakuowanych było około 500 turystów. - Zostaliśmy ewakuowani na drugą stronę wyspy do bazy wojskowej. Rzeczy zostały w hotelu. Ludzie zostali w klapkach ściągnięci z plaży - powiedział w rozmowie z RMF FM jeden z nich.
Na wyspę hiszpańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wysłało śmigłowcami 200 pracowników służb. Przyjechał także premier Hiszpanii Pedro Sanchez. Sanchez odwołał swój wyjazd do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ i ma na miejscu śledzić rozwój wydarzeń - podaje BBC. - Priorytetem jest zagwarantowanie bezpieczeństwa mieszkańcom La Palmy, którzy mogą ucierpieć w wyniku tej erupcji - powiedział szef hiszpańskiego rządu.
Cumbre Vieja to jeden z najbardziej aktywnych sejsmicznie wulkanów Wysp Kanaryjskich. Pierwsze wzmianki o jego erupcji pochodzą z XV wieku. W ubiegłym wieku był dwukrotnie aktywny, w 1949 i 1971 roku. Podczas tej ostatniej erupcji zginęła jedna osoba - fotograf robiący zdjęcia lawy. Nie zanotowano wówczas żadnych poważniejszych zniszczeń. Na wyspie La Palma mieszka 80 tysięcy osób.
Do niedzielnej erupcji wulkanu doszło około godz. 15:15 czasu lokalnego (16:15 czasu polskiego).