Zamachy z 11 września. FBI ujawniło tajny dokument

FBI odtajniło pierwszy raport, dotyczący śledztwa w sprawie zamachów terrorystycznych z 11 września 2001 r. Dokument zawiera sugestie, że w przygotowywaniu ataków mogli brać udział saudyjscy współpracownicy w USA. O upublicznieniu dokumentów zadecydował prezydent Joe Biden pod wpływem nacisków ze strony rodzin ofiar zamachów.

Przypomnijmy, że rodziny ofiar zamachu na World Trade Center wydały oświadczenie, w którym ostrzegły, że nie zgodzą się na udział prezydenta Stanów Zjednoczonych w wydarzeniach upamiętniających katastrofę, jeśli ten nie odtajni akt sprawy. Joe Biden przychylił się do ich prośby.

"Amerykanie zasługują na pełniejszy obraz tego, co ich rząd wie o atakach" - głosi podpisane przez Joe Bidena rozporządzenie wydane w piątek 3 września, nakazujące przegląd, odtajnienie i ujawnienie dokumentów związanych z atakami z 11 września 2001 roku. 

Zobacz wideo FBI publikuje zeznania Samuela Little'a. Przyznał się do 93 morderstw

W 20. rocznicę zamachów FBI odtajniło pierwszy dokument. Raport liczy 16 stron i został częściowo zredagowany. "Dotyczy kontaktów porywaczy samolotów z saudyjskimi współpracownikami w USA. Służby próbowały udowodnić, kto odpowiadał za wsparcie logistyczne terrorystów" - czytamy w depeszy AP.

Rząd w Rijadzie od lat zaprzecza oskarżeniom

FBI nie udało się znaleźć dowodów potwierdzających, że rząd Arabii Saudyjskiej miałby w jakimkolwiek stopniu odpowiadać za zamachy z 11 września. Rząd w Rijadzie wielokrotnie zaprzeczał tym spekulacjom. 

W środę 8 września 2021 r. zostało opublikowane oficjalne oświadczenie, w którym Ambasada Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie odnosi się do doniesień.

"Jak wynika z wcześniejszego dochodzenia służb, w tym ustalenia Komisji 9/11, a także opublikowanie tak zwanych 28 stron - nigdy nie pojawiły się żadne dowody wskazujące, że rząd saudyjski lub jego urzędnicy mieli wcześniej wiedzę o ataku terrorystycznym lub byli w jakikolwiek sposób w to zamieszani" - napisali ambasadorzy.

Miejsce strzelaniny na Florydzie USA. Weteran zabił cztery osoby, w tym 3-miesięczne niemowlę

Przypomnijmy, że wśród zamachowców aż 15 z 19 porywaczy pochodziło z Arabii Saudyjskiej. FBI nie znalazła jednak żadnych dowodów na to, że Rijad bezpośrednio finansował Al-Kaidę. Bez odpowiedzi pozostaje także pytanie, czy urzędnicy saudyjscy mogli mieć wiedzę na temat planowanych ataków.

Analiza komunikacji. Siedmiominutowa rozmowa, która budzi wątpliwości

Jak pisze agencja AP, jeden z wątków raportu został poświęcony Fahad'owi al-Thumairy, który był byłym akredytowanym dyplomatą w konsulacie saudyjskim w Los Angeles. Jak ustaliło FBI, al-Thumairy miał przewodzić jednej z frakcji ekstremistów w USA.

Służby w czasie analizy komunikacji wykazały siedmiominutową rozmowę telefoniczną w 1999 roku. Połączenie zostało wykonane z telefonu Thumairy'ego na telefon rodzinny dwóch braci w Arabii Saudyjskiej, którzy zostali przyszłymi więźniami więzienia Guantanamo na Kubie.

Drugi z wątków dotyczy śledztwa FBI w sprawie porywaczy Nawafa al-Hazmiego i Chalida al-Mihdhara. Z zebranych informacji wynika, że obaj mężczyźni w lutym 2000 roku przybyli do południowej Kalifornii, a następnie spotkali się w restauracji z obywatelem Arabii Saudyjskiej, Omarem al-Baiumim. Saudyjczyk miał pomóc im znaleźć i wynająć mieszkanie w San Diego. Z ustaleń wynika, że al-Baiumi miał mieć powiązania z rządem saudyjskim i już wcześniej zwrócił na siebie uwagę FBI.

Zarówno Baiumi, jak i Thumairy opuścili USA na kilka tygodni przed atakami.

Październik 2020 r. Senator PiS Stanisław Karczewski podczas głosowania. Karczewski skomentował protest medyków. "Najbardziej obrzydliwy tłit, jaki widzieliśmy"

Więcej o: