- Departament Sprawiedliwości USA ma obowiązek stać na straży amerykańskiej konstytucji oraz praworządności. Dziś spełniamy ten obowiązek poprzez złożenie tego pozwu - oznajmił prokurator generalny Merrick Garland. W złożonym w sądzie federalnym w Teksasie pozwie administracja Bidena domaga się stałego zawieszenia ustawy. Zarzuca jej złamanie 14. poprawki do konstytucji i zasady nadrzędności konstytucji USA.
Teksańska ustawa tzw. Heartbeat Act weszła w życie w ubiegłą środę, zakazując niemal wszystkich aborcji po wykryciu bicia serca płodu - czyli ok. 6 tyg. ciąży (w większości przypadków sama ciąża jest wykrywana później) - również, gdy jest ona wynikiem gwałtu lub kazirodztwa.
Ustawa stawia także obywateli w roli egzekutorów prawa. Mają oni wysyłać zgłoszenie, gdy podejrzewają, że ktoś przerwał ciążę. Jeśli w wyniku zgłoszenia władze stanowe wytoczą i wygrają proces przeciwko osobie pomagającej w wykonaniu zakazanej aborcji, obywatel otrzyma nagrodę w wysokości 10 tys. dolarów. - To prawo czyni z prywatnych obywateli łowców nagród. - podkreślił Garland.
W piątek Sąd Najwyższy stosunkiem głosów 5-4, odmówił tymczasowego zablokowania ustawy, powołując się na względy proceduralne. Sędziowie nie przesądzili jednak o konstytucjonalności prawa. W reakcji Biden nazwał ustawę "obrazą dla praworządności".
To najbardziej surowa ustawa antyaborcyjna na terenie Stanów Zjednoczonych. Prawo szybko może znaleźć naśladowców. Politycy części innych stanów rządzonych przez Republikanów zapowiedzieli wprowadzenie podobnych aktów prawnych. Ważni członkowie GOP są jednak oszczędni w komentarzach i chwaleniu nowego prawa. Obawiają się, że ustawa okaże się niekonstytucyjna, ale również tego, że radykalne działania, w przeciwieństwie do teoretycznych deklaracji, odbiją się negatywnie na poparciu dla partii.
Opinia publiczna w USA ma od dawna dość stałe poglądy w kwestii przerywania ciąży. W najnowszym badaniu Instytutu Gallupa 49 proc. ankietowanych opowiada się za wyborem, a 47 proc. za zakazem aborcji. 48 proc. Amerykanów opowiada się za legalną aborcją tylko w określonych okolicznościach, 32 proc. - we wszystkich okolicznościach, a 19 proc. - w żadnych. Dla porównania, w 1976 r., kiedy Gallup rozpoczął cykliczne badania na ten temat, zwolenników tych opcji było odpowiednio: 54 proc., 22 proc. i 21 proc.
W sondażach Associated Press/NORC oraz Pew Research Center za aborcją we wszystkich lub w większości przypadków opowiadało się nieco więcej Amerykanów - kolejno 57 i 59 procent.