Do zdarzenia doszło w środę 8 września rano w pobliżu holenderskiego miasta Wassenaar. Dryfująca kobieta machała ręką, sygnalizując, że potrzebuje pomocy. Zostało to dostrzeżone przez dwuosobową załogę przepływającego w pobliżu belgijskiego jachtu. Załoga łodzi próbowała wciągnąć poszkodowaną na pokład, jednak gdy się to nie powiodło, na miejsce została wezwana straż przybrzeżna. - Trudno, aby pomogły jej tylko dwie osoby. Łodzie brygady ratowniczej mają do tego sprzęt - stwierdził Ron Corstanje, rzecznik straży przybrzeżnej, w rozmowie z portalem De Stentor. Za strażą przybył także śmigłowiec SAR (poszukiwania i ratownictwa - red.) oraz łódź ratunkową z portu w Scheveningen.
Ron Corstanje wyjaśnił, że rzadko zdarza się, by straż udzielała pomocy tak daleko od brzegu. - Znaleźliśmy ją sześć mil morskich, czyli prawie dziesięć kilometrów od wybrzeża - zaznaczył. Kobieta z objawami hipotermii została przetransportowana do szpitala. Nie ustalono jeszcze, dlaczego znalazła się w takiej odległości od wybrzeża Wassenaar. - Na szczęście kobieta miała na sobie kombinezon ratunkowy - dodał rzecznik. Sądząc po tym, można przypuszczać, że poszkodowana wypadła wcześniej z łodzi rybackiej lub jachtu rekreacyjnego.