Do zdarzenia doszło w niedzielę ok. godz. 4:30 czasu lokalnego. Szeryf okręgu Polk na Florydzie Grand Judd przekazał dziennikowi "The Ledger", że sprawca zaatakował dwa różne domy przy ulicy North Socrum Loop Road w Lakeland. Zabił łącznie cztery osoby i ranił 11-letnią dziewczynkę, która z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala w Tampie. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na miejsce zdarzenia przybyli policjanci i grupa antyterrorystyczna SWAT. Między napastnikiem a policją doszło do wymiany ognia. Sprawca został postrzelony, a następnie zatrzymany. Funkcjonariusze znaleźli ciała czterech osób: 40-letniego Justice'a Gleasona oraz 33-letniej kobiety, która obejmowała w ramionach swojego martwego trzymiesięcznego synka. Na tyłach posesji, w innym budynku, policjanci natrafili na ciało 64-latki - najprawdopodobniej matki 33-latki i babci chłopca. Napastnik zabił też ich psa - Diogiego. Wiadomo, że mężczyzna nie był spokrewniony ze swoimi ofiarami. Nie jest jasne, jaki motyw nim kierował.
Sprawca napaści został zidentyfikowany. To Brian Riley, 33-letni były żołnierz piechoty morskiej i strzelec wyborowy, który służył w Afganistanie i Iraku. Mężczyzna został zwolniony z armii, gdyż zmagał się z objawami zespołu stresu pourazowego (PTSD). Dziewczyna Rileya, z którą od czterech lat jest w związku, opowiedziała mediom, że poza PTSD miewał też epizody depresyjne. Zaznaczyła, że nigdy nie stosował przemocy. Kobieta przekazała ponadto, że jej partner pracował ostatnio jako ochroniarz kościoła w Orlando, a gdy tydzień temu wrócił do domu, wierzył, że potrafi rozmawiać z Bogiem. Śledczy ustalili, że w momencie niedzielnej tragedii Riley był pod wpływem metamfetaminy.
W sobotę wieczorem Brian Riley miał zatrzymać się przed jednym z domów w okolicy. Zaczepił koszącego trawę mężczyznę i powiedział mu, że "Bóg przysłał go, by porozmawiał z jego córką Amber, która zamierza popełnić samobójstwo". Mężczyzna odpowiedział Riley'owi, że nie zna żadnej Amber i wezwał policję. W tym czasie Riley zniknął. Funkcjonariusze przeszukiwali okolicę ok. 20 minut, jednak nie zdołali go znaleźć.
- Ten facet przed dzisiejszym rankiem był bohaterem wojennym - walczył za swój kraj w Afganistanie i Iraku - powiedział szeryf Judd w niedzielę. - Był odznaczonym weteranem, a dziś rano stał się zimnym, wyrachowanym mordercą. Grand Judd nie widzi usprawiedliwienia dla sprawcy. - Miliony ludzi w Stanach Zjednoczonych cierpią na choroby psychiczne, ale nie popełniają masowych morderstw - ocenił w "The Ledger". Dodał, że trakcie przesłuchania Brian Riley stosował "gierki słowne". - Wiecie, dlaczego to zrobiłem - mówił Riley policjantom. - Błagali mnie o życie, a ja i tak ich zastrzeliłem - mówił napastnik podczas przesłuchania.