Trump raz jeszcze wystartuje w wyborach na prezydenta USA - taką informację politycy Partii Republikańskiej usłyszeli w czwartek od Jima Jordana, członka Izby Reprezentantów ze stanu Ohio. W trakcie zamkniętego obiadu w hrabstwie Dallas (Iowa) polityk powiedział: "Myślę, że [Trump - red.] będzie startował. Chcę, by tak się stało. Udowodnił już, że potrafi przyjąć wiele ciosów". Tę wypowiedź opublikował później lokalny dziennik "Des Moines Register".
Jak się okazało, bliski sojusznik byłego prezydenta został potajemnie nagrany przez jednego z uczestników spotkania republikanów. Z zarejestrowanego materiału ma wynikać, że polityk tak naprawdę był zdecydowanie bardziej stanowczy i stwierdził, że "Trump będzie startować". - Rozmawiałem z nim wczoraj. Jest gotów, by ogłosić to zaraz po tym całym szaleństwie związanym z Afganistanem - miał oznajmić Jordan. Ten zaprzecza jednak, że takie słowa kiedykolwiek padły.
"The Guardian" przywołał też wypowiedź byłego doradcy Trumpa, Jasona Millera, który w czwartek na antenie telewizji Cheddar powiedział, że szanse na włączenie się kontrowersyjnego biznesmena do wyścigu o fotel prezydenta USA "wahają się od 99 do 100 procent". - Jestem przekonany, że on wystartuje w 2024 roku - powiedział Miller, który w przeszłości był m.in. rzecznikiem wygranej kampanii Trumpa.
Pod koniec czerwca Trump zorganizował w Wellington w stanie Ohio pierwszy wiec od czasu opuszczenia Białego Domu. Były prezydent Stanów Zjednoczonych skrytykował wówczas politykę imigracyjną obecnego przywódcy kraju, Joe Bidena, a także powtórzył swoją tezę o sfałszowanych wyborach w 2020 r.
- Wygraliśmy wybory dwa razy i możliwe, że będziemy musieli wygrać po raz trzeci. To możliwe - mówił Trump podczas wiecu.
Na to, czy Trump będzie ponownie kandydować w wyborach, może wpłynąć wynik pracy śledczych. W piątek 25 czerwca "New York Times" poinformował bowiem, że kancelaria prokuratora okręgowego na Manhattanie rozważa złożenie zarzutów karnych przeciwko firmie byłego prezydenta - Trump Organization. Chodzi o śledztwo w sprawie świadczeń, jakie firma wypłaciła swoim dyrektorom. Prokuratura sprawdza, czy zostały one prawidłowo zarejestrowane w księgach rachunkowych oraz, czy zapłacono od nich podatki. Śledczy badają również, czy firma Trumpa posługiwała się - w zależności od potrzeb - zawyżonymi lub zaniżonymi cenami nieruchomości w celu uzyskania pożyczek na lepszych warunkach lub ulg w podatkach.
Natomiast w sierpniu miliarder wezwał Bidena do ustąpienia z zajmowanego stanowiska w związku z przejęciem władzy w Afganistanie przez talibów.
"Czas, by Joe Biden zrezygnował w niesławie po tym, na co pozwolił w Afganistanie. To, co tam zrobił, przejdzie do historii jako jedna z największych porażek w historii Ameryki" - czytamy w oświadczeniu Trumpa.