W nocy z 13 na 14 listopada 2015 r. terroryści zabili w Paryżu 130 osób, w tym ponad 100 zakładników uwięzionych w sali koncertowej Bataclan. Do serii zamachów doszło w sześciu różnych miejscach Paryża - m.in. w okolicach stadionu Stade de France, na którym rozgrywano mecz Francja-Niemcy. Do ataku przyznało się później tzw. Państwo Islamskie.
W środę w Paryżu ruszy proces 20 mężczyzn oskarżonych o współudział w organizacji zamachów. Wśród nich są Osama Krayem i Soufian Ayari, którzy, jak ustalił dziennik holenderski dziennik "Het Parool", 13 listopada planowali przeprowadzenie kolejnego zamachu. Z aktu oskarżenia wynika bowiem, że terroryści zamierzali uderzyć nie tylko w stolicy Francji, lecz także na lotnisku Schiphol w Amsterdamie.
"13 listopada przed południem Krayem i Ayari wsiadają do autobusu linii Bruksela-Amsterdam. Dzień wcześniej kupili bilety tylko w jedną stronę, posłużyli się fałszywymi danymi. Mieli ze sobą plecak i walizkę. Na lotnisku Schiphol przebywali kilka godzin, a później wrócili do Brukseli" - czytamy w "Het Parool". Dziennik informuje też, że mężczyźni prawdopodobnie mieszkali w Brukseli wraz ze sprawcami zamachów w Paryżu. Mieli też pomagać w produkcji materiałów wybuchowych. Wcześniej przebywali w Syrii, gdzie dołączyli do jednej z terrorystycznych grup tzw. Państwa Islamskiego. Do stolicy Belgii, gdzie zamachowcy mieli swoją kryjówkę, trafili przez Niemcy.
Krayema i Ayariego aresztowano wiosną 2016 r. Śledczy ustalili, że ten pierwszy miał również związek z zamachem na brukselskie metro i port lotniczy Zaventem (22 marca 2016 r.).
Jak podaje "Het Parool", ważnym dowodem w sprawie jest laptop odnaleziony przez śledczych na śmietniku tuż obok jednej z kryjówek dżihadystów. Jak ustalono, 7 listopada 2015 r., na kilka dni przed atakami w Paryżu, utworzono w nim folder o nazwie "13 listopada". Kilka dni później w tym folderze pojawiło się pięć francuskojęzycznych plików: "grupa Irakijczyków", "grupa Omar", "grupa francuska", "grupa metro" i "grupa Schiphol". "Pierwsze trzy dotyczą ataków w trzech różnych punktach Paryża. 'Grupa Schiphol' zdaje się nawiązywać do podróży, którą Ayari i Krayem odbyli tego samego dnia" - zwracają uwagę dziennikarze.
W trakcie przesłuchania Ayari i Krayem utrzymywali, że amsterdamskie lotnisko nie było celem ataku, a jedynie miejscem, gdzie zamierzali przechowywać broń. Mieli stwierdzić też, że gdyby taki zamach rzeczywiście był w planach, to bez wątpienia by je zrealizowano. Francuscy śledczy nie mają jednak wątpliwości, że obaj byli częścią grupy, która chciała zaatakować jednocześnie Paryż i lotnisko w stolicy Holandii.