Co najmniej siedmiu talibów zginęło podczas walk w Dolinie Pandższeru na północ od Kabulu. Informację przekazał rzecznik Narodowych Sił Oporu, które bronią doliny przed talibami.
Fahim Daszti, rzecznik Narodowych Sił Oporu, przekazał, że w nocy z poniedziałku na wtorek doszło do starć, gdy talibowie zaatakowali w rejonie zachodniego wejścia do doliny. Atak został jednak odparty. Jak twierdzi Dzaszti, zginęło co najmniej siedmiu talibów, a drugie tyle zostało rannych.
Dolina Pandższeru pozostaje jedyną częścią Afganistanu, która nie jest kontrolowana przez talibów. Zajmują ją Narodowe Siły Oporu, a także żołnierze dawnej armii rządzącej. W walkach dowodzi syn legendarnego lidera sił walczących z talibami, który w latach 80. obronił Dolinę Pandższeru przed siłami armii radzieckiej.
Jak podaje Reuters, na razie nie było możliwości skontaktowania się z rzecznikiem talibów, by uzyskać komentarz w sprawie tych doniesień.
Jak pisaliśmy, w niedawnej rozmowie z "Paris Match" Ahmad Masud zapewnił, że mimo prowadzenia rozmów z talibami nie zamierza zaprzestać walki. - Niech to będzie jasne. Nie ma mowy o przerwaniu walki. Nasz opór tutaj, w Pandższirze, dopiero się zaczął. [...] Wolę umrzeć, niż się poddać. Jestem synem Ahmada Szacha Masuda. Poddanie się to słowo, którego nie ma w moim słowniku - powiedział, dodając, że wolność i prawa człowieka są dla niego cenniejszymi dobrami niż stabilność kraju.
- Jestem człowiekiem pokoju i pragnę dobra mojego ludu. Wyobraź sobie, że talibowie zaczynają szanować prawa kobiet, mniejszości, demokrację, zasady otwartego społeczeństwa itp. Dlaczego nie spróbować im powiedzieć, że te zasady przyniosą korzyści wszystkim Afgańczykom, łącznie z nimi samymi?