Z Kabulu wywieziono ponad 180 psów i kotów. Pozostali pracownicy schroniska. "Druzgocący cios"

Byłemu żołnierzowi piechoty morskiej udało się ewakuować 183 psy i koty z Afganistanu. Na miejscu jednak zostali pracownicy schroniska. "Dołożymy wszelkich starań, aby im pomóc" - podkreśla organizacja założona przez Paula Farthinga.
Zobacz wideo Ambasador Afganistanu dziękuje Polsce za pomoc przy ewakuacji

Były żołnierz piechoty morskiej Paul "Pen" Farthing jest założycielem organizacji charytatywnej na rzecz zwierząt Nowzad. Misja ratunkowa zwierząt nosiła kryptonim Operacja Ark. Farthing kupił dwie ciężarówki, które załadował zapasami żywności na trzy dni, na wypadek, gdyby na lotnisku zdarzyły się opóźnienia - pisał środę dziennik "The Sun". Wśród ratowanych zwierząt znajdowały się między innymi koty z ambasady brytyjskiej porzucone przez dyplomatów.

Kiedy wraz ze swoimi 25 pracownikami i ich rodzinami, 94 psami oraz 79 kotami Farthing próbował opuścić Afganistan, został zatrzymany przez talibów, mimo że sekretarz obrony Ben Wallace wydał zgodę, by przetransportować wszystkich prywatnym lotem czarterowym z Kabulu do Wielkiej Brytanii. - Około 15 facetów wyskoczyło i wycelowało w nas broń - powiedział w rozmowie z "The Sun". Były żołnierz podkreślił wówczas, że za kilka godzin zwierzęta zaczną umierać z gorąca. 

Zwierzęta zostały uratowane

W sobotę organizacja Nowzad poinformowała, że Farthing wraz ze zwierzętami opuścił Kabul i jest bezpieczny. "Jednak wciąż mamy wiele do zrobienia" - podkreślono w komunikacie. Z Afganistanu nie udało się bowiem ewakuować 24 pracowników schroniska założonego przez Brytyjczyka. "To był dla nas druzgocący cios. Obecnie bardzo ciężko pracujemy nad ich ewakuacją i nie spoczniemy, dopóki oni również nie będą bezpieczni. (...) Dołożymy wszelkich starań, aby im pomóc" - czytamy.

Więcej o: