Rannych zostało przynajmniej 200 osób. Do przeprowadzenia samobójczych zamachów bombowych przyznał się odłam tak zwanego Państwa Islamskiego (ISIS). Do ataku doszło w miejscach, w których tysiące Afgańczyków czekały, aby móc wejść na lotnisko i ewakuować się z kraju. Zamachowcy zdetonowali ładunki w dwóch miejscach - przy jednym z wejść do portu lotniczego i w pobliżu hotelu, gdzie przyjmowano wnioski o ewakuację.
Władze USA zapowiadają, że misja ewakuacji z Afganistanu będzie kontynuowana. "Chcę, aby było jasne, że mimo iż jesteśmy pełni smutku z powodu amerykańskich i afgańskich ofiar śmiertelnych, kontynuujemy naszą misję ewakuowania obywateli USA, obcokrajowców, posiadaczy specjalnych wiz i zagrożonych Afgańczyków" - poinformował generał Kenneth McKenzie. Szef centralnego dowództwa wojsk USA podziękował także za ofiarność amerykańskim żołnierzom i przekazał kondolencje rodzinom ofiar. Odpowiedzialnością za ataki obarczył odłam Państwa Islamskiego pod nazwą ISIS-K. "Państwo Islamskie nie zatrzyma nas w wykonywaniu naszej misji. Mogę to zapewnić" - dodał generał. I przyznał, że w Afganistanie nadal istnieje zagrożenie kolejnymi atakami.
Atak terrorystyczny przeprowadzony w czwartek na lotnisku w Kabulu potępił prezydent Andrzej Duda. "W najostrzejszych słowach potępiam haniebne ataki na lotnisko w Kabulu, które spowodowały dziesiątki ofiar, w tym żołnierzy armii amerykańskiej, naszych sojuszników. Moje modlitwy kieruję do rodzin osób dotkniętych tym aktem tchórzostwa. Polska jest razem ze swoimi przyjaciółmi z USA i Afganistanu" - napisał na Twitterze Andrzej Duda.
Solidarność z rodzinami ofiar zamachu wyraził w czwartek również szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. "Jestem oburzony i głęboko zasmucony dzisiejszym zamachem terrorystycznym na lotnisku w Kabulu. Łączę się w żałobie z rodzinami poległych amerykańskich żołnierzy i Afgańczyków, rannym życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Polska stoi zdecydowanie u boku swoich sojuszników w walce przeciwko terrorowi"- zapewnił na Twitterze minister Zbigniew Rau.