W pobliżu lotniska w Kabulu doszło do co najmniej dwóch eksplozji. Do przeprowadzenia zamachu przyznało się Państwo Islamskie, a konkretnie jednostka ISIS-k, która stacjonuje w Afganistanie. Zachodnie kraje przez ostatnie dni ostrzegały przez realną groźbą zamachów na lotnisku. Zgromadził się tam nawet 10-tysięczny tłum Afgańczyków, którzy nadal mają nadzieję, że uda im się opuścić kraj.
Pierwsza z eksplozji miała miejsce pod Abbey Gate, czyli jednym z głównych wejść na lotnisko. Do drugiego wybuchu doszło pod hotelem Baron, ok. 300 metrów dalej. Jeden z wybuchów był wynikiem detonacji kamizelki zamachowca-samobójcy, a drugi bomby umieszczonej w samochodzie.
Kenneth McKenzie Generał Piechoty Morskiej z Centralnego Dowództwa USA poinformował, że po dwóch wybuchach inni bojownicy Państwa Islamskiego otworzyli ogień w kierunku tłumów przy bramie lotniska i sił USA.
Zginęło wielu Afgańczyków. Większość źródeł mówi o 60 ofiarach i 140 rannych, ale liczba stale rośnie. Niektóre źródła mówią nawet o 90 ofiarach. Władze szpitala, do którego trafiali ranni, podały, że wielu z nich ma obrażenia zagrażające życiu. Sytuacja jest niezwykle trudna - jeszcze przed atakiem szpital był zapełniony w około 80 proc.
Generał piechoty morskiej Kenneth F. McKenzie Jr. z Centralnego Dowództwa USA potwierdził w trakcie briefingu prasowego, że w wyniku wybuchów 12 amerykańskich żołnierzy zginęło, a 15 zostało rannych. - Będziemy przyspieszać proces ewakuacji ludzi do USA oraz państw ościennych - przekazał.
Generał Frank McKenzie przyznał podczas konferencji prasowej, że Stany Zjednoczone spodziewają się, że Państwo Islamskie będzie próbowało przeprowadzić kolejne zamachy. Zapytany w trakcie briefingu prasowego o to, czy do Kabulu w związku z czwartkowymi atakami zostanie skierowanych więcej amerykańskich żołnierzy, gen. Kenneth F. McKenzie Jr. z Centralnego Dowództwa USA ocenił, że ich obecna liczba jest wystarczająca.
Media donoszą, że w Kabulu nieopodal lotniska miała miejsce kolejna eksplozja. Te informacje nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone.
Przedstawiciel talibów Abdul Kahar Balchi powiedział, że wybuchy, do których doszło tego dnia na lotnisku w Kabulu, są aktami terroru. Dodał jednak, że w ocenie talibów ich przyczyną jest obecność obcych wojsk w Afganistanie.
Rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid zapowiedział, że "zdecydowanie potępiają" czwartkowe zamachy i skupiają się na kwestiach bezpieczeństwa. - Gdy tylko sytuacja na lotnisku się wyjaśni i wyjadą zagraniczne wojska, nie będziemy już mieli takich ataków - stwierdził Balchi.
Wysoka Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR) Michelle Bachelet przekazała informację o poważnym łamaniu praw człowieka przez talibów w Afganistanie, w tym o zbiorowych egzekucjach cywilów i członków afgańskich służb bezpieczeństwa, którzy się poddali - podaje RMF24.
Czytaj więcej o sytuacji w Afganistanie: