Program "Pozostań w Meksyku" wprowadzany za czasów prezydentury Donalda Trumpa nakazywał imigrantom z Ameryki Środkowej i Południowej pozostanie po meksykańskiej stronie granicy w oczekiwaniu na termin rozprawy imigracyjnej w Stanach Zjednoczonych. W efekcie tysiące osób musiały przebywać przez wiele miesięcy w trudnych warunkach.
Kontrowersyjna polityka została zawieszona na początku kadencji Joe Bidena i formalnie zakończona po kilku miesiącach. Z decyzją Joe Bidena nie zgadzały się stany Teksas i Missouri, które przekazały sprawę do sądu. Sąd okręgowy orzekł, że prezydenccy urzędnicy złamali przepisy dotyczące postępowania administracyjnego.
W najnowszym orzeczeniu Sąd Najwyższy stwierdził, że administracja Joe Bidena nie udowodniła, iż zakończenie programu "nie było arbitralne i kapryśne".
Jak mówiła w czerwcu rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki, program "Pozostań w Meksyku" "był dość problematyczny". - Doprowadziło to do niebezpiecznych i nieludzkich warunków wzdłuż północnej granicy Meksyku, częściowo z powodu obozów i warunków w obozach - mówiła urzędniczka.
W marcu prezydent Joe Biden zapytany o to, czy wycofanie się z niektórych decyzji Donalda Trumpa nie nastąpiło zbyt szybko, stwierdził, że wprowadzone zasady "nie pomagały" i "nie spowolniły imigracji".
- Nie przepraszam za zakończenie programów, które nie istniały, zanim Trump został prezydentem, a które mają niesamowicie negatywny wpływ na prawo, prawo międzynarodowe, a także na godność człowieka - podkreślił.